Smocza krew #1: Wybraniec

niedziela, 4 grudnia 2016

Tytuł: Wybraniec
Autor: Magdalena Marków
Tłumaczenie: -
Seria: Smocza krew
Wydawnictwo: Pearlic
Liczba stron: 500
Poprzednia część: -
Następna część: Będzie, na razie jest w trakcie "autorskich poprawek".

Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +2,5
52 książki roku 2016 Olimpiada czytelnicza:

Za możliwość przeczytania tej książki w formie ebooka dziękuję autorce :)

Nie wiem czemu ale do tej książki podchodziłam dość sceptycznie. Czytałam ją tak po troszku, kilka stron dziennie. Ale nagle... jakoś się wciągnęłam i zanim się obejrzałam już był koniec. Tak mniej więcej na 50-60 stronie akcja już się rozkręciła i nie mogłam się oderwać, a ostatnie strony czytałam do 1 w nocy :D Na szczęście kolejnego dnia nie szłam do szkoły, bo miałam chorą nogę (tzn. jak to piszę to jeszcze jest chora ale jak to czytacie to mam nadzieję, że już nie). Ale... o czym to w ogóle jest?

Drasan to książę Sheardon. Jego matka chciałaby, żeby prowadził normalne, spokojne życie, ożenił się i potem przejął rządy w królestwie. Jednak nic nie jest taki proste. Podczas jednej ze swoich samotnych wypraw na ukochanym koniu Drasan wpada w zasadzkę wilkołaka i dowiaduje się o sobie dziwnych rzeczy, poznaje skrywane przed nim tajemnice, a przez to musi sobie w końcu zadać pytanie: kim właściwie jest? Jakie jeszcze skrywa w sobie zagadki świat elfów, smoków, wilkołaków, czarownic i jednorożców?

Bardzo się starałam niczego ważnego wam nie zdradzić, a było to trochę trudne, biorąc pod uwagę to,  w jak szybkim tempie rozwija się akcja. Ale do rzeczy. Pomysł jest bardzo oryginalny. Ta książka wciągnęła mnie do granic możliwości, tyle razy zaskoczyła, chyba nic nie udało mi się przewidzieć, bo ciągle są jakiś zwroty akcji. Po moim opisie zapewne możecie się domyślać, że autorka stworzyła złożony świat i masę różnych ras... Pamiętacie może jak w listopadowych rozmyślankach o wątkach mówiłam o tym, że na fantastykę trzeba mieć jakiś swoj pomysł? Magdalena Marków go miała.

Elfy są tutaj przedstawione jako zimne, bezuczuciowe istoty, których nie polubiłam, a wręcz znienawidziłam ich przedstawicielkę, ale ich kreacja jest świetna. Chociaż jest o nich jedynie jeden/dwa rozdziały wiemy o nich bardzo, bardzo dużo. Wiemy jak chodzą ubrane, wiemy, że kogo darzą szacunkiem, kogo potępiają, wiemy jak zbudowane jest ich miasto, po prostu wiemy jacy są.

Smoki są bardzo rozwiniętym wątkiem w tej historii, chociaż ich przedstawicieli jest zaledwie dwóch. Dowiadujemy się o historii smoków, o tym w jaki sposób wyginęły, wiemy jaka jest natura smoków. Muszę powiedzieć, że uwielbiam smoki i bardzo się cieszę, że autorka poruszyła tutaj ten wątek. Niemniej jednak czasami wzdrygałam się gdy było napisane o odgłosie łamanych kości biednego króliczka i całym procesie zjadania go przez smoka.

Jednorożce. Pradawna rasa, najstarsza ze wszystkich. Najważniejsza jest dla nich równowaga. Jeżeli ktoś ją zaburza, po prostu go usuwają. Jednak nie ingerują w wojny, tylko zostawiają sprawom własny obrót. One mnie po prostu irytowały. Jak można widzieć, że wali się świat i nie pomóc? Jak można nie zauważyć, że ktoś jest już na skraju wytrzymałości i po prostu sobie go olać? Jak można być takim nieczułym na krzywdę innych? Jedynym z nich którego polubiłam był jedynie Ashkan (chyba tak miał na imię, nie mam pamięci do takich rzeczy). On jako jedyny nie przejawiał tych cech, o których przed chwilą napisałam, a raczej było z nim odwrotnie.

Jeżeli chodzi o wilkołaki to mamy okazję poznać bliżej jednego z nich - Borisa. Nie cierpię tego gostka. Tak działał mi na narwy. Tak chciał po prostu patrzeć jak ktoś umiera przez niego. Chciał zadawać ból. Kochał to po prostu. Straszne...

Magia. Czarownice. Niektóre dobre, niektore złe ale mamy okazją bliżej poznać Dhalię, akurat przedstawicielkę tych złych. Nienawidzę jej. Właśnie ten wilkołak, wcześniej przeze mnie wspomniany był jej "podopiecznym", a cechuje ją to samo co jego. Uwielbiała zadawać ból. Tortury - kochała torturować. Zrobiłaby wszystko aby tylko osiągnąć swój cel. Zabiłaby wszystkich, którzy stanęliby jej na drodze do przejęcia władzy. Inne czarownice, które mogliśmy poznać to Tanara, akurat jest ale nie była jakoś bardzo rozwnięta. Chciała pomóc, ale miała za małą moc by jej wyszło. Waya. Matka Drasana. Również dobra czarownica, chciała tylko dobra swego syna i zeobiła wszystko co w jej mocy by mu pomóc. Chociaż pewnie niepotrzebnie skrywała przed nim najważniejszą tajemnicę o jego życiu.

Charakter każdego bohatera książki jest zarysowany. Mimo, że tylko wspomniany, ale wiemy jaki jest. O każdym właścicielu zajazdu coś wiemy, o każdym wojowniku, którego imię jest wspomniane.

Teraz chwilka o bohaterach, a raczej nie chwilka bo jest ich pełno. Najpierw na warsztat weźmy głównego  bohatera - Drasana. Z jednej strony go bardzo polubiłam, ale z drugiej strasznie mnie irytował. Z nim jest taka sytuacja, że był czasami tak bezmyślny, pakował się w pułapki wiedząc, że się w nie pakuje, nie słuchał tego co się do niego mówi i nie wyciągał wniosków ze zdarzeń z przeszłości. Za to jego plusy to na pewno wrażliwość. Mimo, że tego nie pokazywał wszystkim my wiemy, że miał też delikatniejszą stronę osobowości. Przeżył bardzo wiele i to na swoj sposób go zmieniło. Wydaje mi się, że przez całą książkę się uczył, popełniał błędy, ale po to by w końcu zrozumieć kim jest i to zaakceptować. Lubię tą jego skrytą osobowość a nie tą bezmyślną. Mam nadzieję, że w kolejnej części (mam nadzieję, że autorka wyda ją jak najszybciej bo bardzo chcę przeczytać!), będzie ukazana ta strona Drasana, którą polubiłam i nie będzie już mnie irytował swoim dziecinnym zachowanie. Myślę, że wtedy mógłby się stać moim książkowym mężem (kolejnym :D). Na razie za bardzo mnie irytował i to nie chodzi o to, że popełniał błędy, bo każdemu może się zdarzyć. Chodzi o to, że nie słuchał mądrzejszych od siebie, był tak egoistyczny i zadufany w sobie, że wydawało mu się, że on wie wszystko najlepiej. Mam nadzieję, że doświadczenia z przeszłości czegoś go nauczyły. Dobra, bo się rozgadałam o Drasanie, a jeszcze tyle bohaterów przed nami. Postaram się już trochę krócej o nich wspomnieć :D

Neila to mogłaby być moja przyjaciółka. Sarkastyczna i inteligentna zabójczyni. Odważna ale i rozważna. Dążyła do celu. Bardzo ją polubiłam i w ogóle mnie nie denerwowała. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z jej kreacją. Velwel (czy coś w tym stylu :D Naprawdę przepraszam ale imiona są dosyć trudne) to taka postać niby komiczna, niby nierozsądna, niby natrętna ale jednak wiemy o jego drugiej stronie charakteru, ale muszę powiedzieć, że obie polubiłam :) Wierny przyjaciel i towarzysz, gotowy zrobić dla innych wszystko. Gaenor - smok. Lubię go. Może za to, że był właśnie taki obojętny na wszystko i reagował tak jakby wszystko przewidział ale to było na swój sposób momentami dosyć śmieszne i takie ciepłe. Nie wiem czy powinnam go lubić bo z jednej strony nie jest przedstawiony jako postać całkowicie po dobrej stronie, ale mimo to go lubię. Nie darzę natomiast sympatią czarownika podążającego razem z nimi bo mam pewne podejrzenia w stosunku do niego... Jeśli chodzi o najlepszego przyjaciela Drasana Yarreda to mam takie mieszane uczucia. Bo z jednej strony fajny przyjaciel i w ogóle mógł zrobić dla niego wszystko, czyli taki wzór przyjaciela ale z drugiej strony nie lubiłam momentów z nim związanych i wydaje mi się taki trochę...hm...zbędny. Nie wiem może jeszcze będzie mógł się jakoś wybić. Za to już zupełnie nie lubię tej jego dziewczyny Mary, bo niby miała okropną przeszłość, ale nie sądzę, żeby wyciągnęła z niej jakieś wnioski i no po prostu nie skradła mego serca. Każdy bohater jest wspaniale wykreowany, myślę, że autorka bardzo dobrze sobie z tym poradziła.

Książka na pewno nie jest dla osób delikatnych. Jest wiele takich momentów dosyć wstrząsających i niekiedy obrzydliwych, przy których niekiedy się wzdrygnęłam. Ale to zdecydowanie według mnie nie jest minusem tej powieści. Dobrze, że autorka odważyła się coś takiego w swojej książce zawrzeć.

Zmierzając już naprawdę do końca tej mega długiej recenzji, chciałabym powiedzieć coś na temat bardzo delikatnego i subtelnego wątku miłosnego. Dzieje się bardzo powoli, małymi kroczkami. Bohaterowie się poznają z każdym dniem lepiej. Ten wątek nie wysuwa się na pierwszy plan i choć bohaterowie tego nie przyznają wiemy, że coś do siebie czują, ale na razie jest to naprawdę malutki zalążek tego czegoś :)

Niestety powieść ma mały minus, a mianowicie zakończenie. Oczekiwałam czehoś takiego mocnego, a dostałam no... to co doostałam. Może  nie jest jakiś bardzo złe i bezbarwne i na pewno zachęca do sięgnięcia po kolejny tom, ale czegoś mi w nim zabrakło.

Muszę jeszcze powiedzieć co nieco o stylu, który mnie zaczarował. Autorka wspaniale opisuje wszystkie miejsca czy zdarzenia. Dialogi nie są wymuszone, nie jest ich ani za dużo, ani za mało. Humor jest, choć w dosyć małej ilości, ale to mi nie przeszkadza :)

Naprawdę przepraszam za to, że ta recenzja jest taka długa, ale musiałam o tym wszystkim powiedzieć. Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca i, że nie zanudziłam was jakoś bardzo. Książka ma naprawdę wiele wątków, ale wszystkie są dopracowane. Autorka miała pomysł, którego potencjał w całości wykorzystała. Bardzo polecam wszystkim miłośnikom fantastyki! Po za tym to kolejny dowód na to, że polacy umieją pisać wspaniałe książki!

Ocena: 9+/10 (mam nadzieję, że kolejna cześć to będzie już 10/10)

Po za tym życzę wszystkiego dobrego z okazji Mikołajek :D

15 komentarzy:

  1. Za fantastyką średnio przepadam, ale tutaj... tutaj jakoś tak ciekawie to opisałaś i mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i mam nadzieję, że przeczytasz :)

      Usuń
  2. Uwielbiam tę książkę,ma wszystko co kocham w fantastyce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże, cóż to za ściana tekstu :D

    Spokojne życie i książę... cóż, jego matka miała bardzo nierealny do wykonania plan. Chyba nie da się żyć w spokoju jako władca czegokolwiek XD Nie słyszałam o niej wcześniej i raczej prędko nie sięgnę (no przepraszam, lista rzeczy do przeczytania nie z własnej woli wydłuża mi się z dnia na dzieć :c), ale o jednorożcach kiedyś chętnie przeczytam. To mój mały fetysz z lat gimnazjalnych, a szczerze mówiąc niełatwo znaleźć historię, w których odgrywają istotną rolę (na całe szczęście Wiedźmin sie pod tym kątem doskonale sprawdza <3).
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałaś bo ta książka została wydana niedawno, w dodatku przez mało znaną autorkę ;)

      No trochę się tego tekstu zrobiło, ale...

      Mam nadzieję, że sie przekonasz i kiedyś przeczytasz :)

      Usuń
  4. Brutalne i odrażające momenty i nienachalny wątek miłosny - kupiłaś mnie tym całkowicie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę. Czuję, że jest to powieść, która oferuje spory kawał dobrej fantastyki, a ja fantastykę uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. 9+/10?! Chyba sobie jaja, za przeproszeniem, robisz... Po 40 stronach to 0,5/10 bym tej książce nie dała... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej :P No ja nie wiem, mi się bardzo spodobała... xD

      Usuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia