Autor: Rafał Kosik
Seria: Felix, Net i Nika
Wydawnictwo: Powergraph
Liczba stron: 458
Poprzednia część: Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa
Następna część: Felix, Net i Nika oraz Pułapka Nieśmiertelności
Pierwszego dnia szkoły Nika spóźnia się i przychodzi niewyspana. Opowiada, że dręczą ja koszmary, których potem nie pamięta. Tylko świta jej w głowie coś, że ma to jakiś szczególny związek z czarną karoca, która co jakiś czas przejeżdża ulicami miasta. Felix i Net montują jej mieszkaniu komputer w którym jest Manfred (program komputerowy Neta, który umie mówić i często pomaga przyjaciołom) żeby jej pilnował. Oprócz tego zauważają, że dziewczynę zaczyna śledzić jakiś mężczyzna którego nazywają płaszczakiem. Jednak wkrótce senne koszmary zaczynają dręczyć i chłopców. Okazuje się, że całe miasto cierpi na to samo. Większość nauczycieli wzięła wolne, nie ma prawe żadnej lekcji. Odnajdują bloga takiej dziewczyny Clevleen, która również miała koszmary, a potem zniknęła. Przyjaciele muszą rozwiązać zagadkę ulicy Sennej, która pojawia się i znika, z map, z notatek, a nawet z pamięci Manfreda, oraz dręczącą całe miasto zagadkę sennych koszmarów. Udają się po
przepowiednie do Madame Josephine, którą oczywiście zrozumieją gdy już będzie za
późno. Raptem mama Neta popada w śpiączkę, tak samo jak Clevleen. Jawa, sen, pamięć, Pałac snów... Czy przyjaciołom uda się uratować Clevleen i mamę Neta? Czy rozwiążą zagadkę dręczących wszystkich koszmarów? O co chodzi z płaszczakiem i z czarna karocą?
Uch... tyle tajemnic, że nie wiem czy ja bym się odnalazła pisząc ta książkę. Co do samej części - jest niesamowita. Akcja, tajemnice. Głównym plusem było to, że przyjaciele nie pamiętali snu na jawie, kiedy byli w śnie pamiętali wszystko a na jawie tylko jawę. To było świetne i jest to naprawdę ogromny plus. Świetny styl, kreacja bohaterów po prostu wszystko jest na dużym poziomie, lecz ta seria nadal nie ma miejsca na moich ulubionych. Nie wiem z jakiej racji. Ona jest po prostu świetna ale nie "zawładęła mną" jak np. Zwiadowcy. Nie wiem czy kiedykolwiek tak mieliści, że książka była wspaniała ale nie miała w sobie czegoś takiego (kurczę, jak to nazwać), takiego nadzwyczjnego? Bo jednak nigdy nie spotkałam się z takim pomysłem jak był opisany w tej części, a raczej w całej serii, ale no nie wiem. (I nagle mnie olśniło :D) No tak przecież to nie jest fantasy tylko science-fiction. To "coś" to jest właśnie to co jest w fantasy a nie ma tego w innych gatunkach. To znaczy nie oczekiwałam po tej książce, że bedą tam smoki i czary. Było to nieprawdopodobne i to mnie cieszy :) ale już wiem czemu czuję, że ta książka nie dorównuje (dobra ortografia?) np. Zwiadowcom. (Tak teraz każdą książkę będę porównywać ze Zwiadowcami, którzy są moją miłością). No nic. W każdym razie ta książka dostanie ode mnie wysoką oceną mimo że nie jest ona moją ulubioną książką.
Ocena: 10-/10
Nie, nie lubię tej serii. Mówię jej zdecydowane nie :D Styl autora mi totalnie nei pasuje :D
OdpowiedzUsuńNo cóż... Jest tyle książek, że każdy znajdzie coś dla siebie ;)
UsuńPamiętam, że parę lat temu naprawdę mi się podobała i zastanawiam się, czy nie kupić jej bratu na urodziny, ale obawiam się, że może być jeszcze dla niego zbyt poważna :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lunatyczka
A ile brat ma lat? W końcu to książka o gimnazjalistach. Ja jestem w 6 klasie i niedługo idę do gimnazjum więc sądzę, że dla mnie jak najbardziej.
Usuń