Autor: Kiera Cass
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Seria: Selekcja
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 328
Poprzednia część: Rywalki
Następna część: Jedyna
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Wyzwanie czytelnicze 2016: Akcja toczy się w czasie wojny
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 2,5 cm
52 książki roku 2016
Olimpiada czytenicza
Myślałam, że będę o wiele dłużej czekała na tą książkę, ale na szczęście nawet szybko udało mi się ją zdobyć. Kiedy rezerwowałam w bibliotece były jeszcze przede mną dwie osoby a było to mniej więcej w ok. 15-20 sierpnia. (Książkę przeczytałam na koniec wakacji, skończyłam chyba dokładnie 1 września, a zaczęłam dzień wcześniej i tak, zdaję sobie sprawę, że recenzja jest opoźniona o niecałe dwa miesiące). Wracając do tematu, Rywalki bardzo mi się podobały, pochłonęłam tą książkę w jeden dzień i od razu zapragnęłam mieć kolejną częśc. Mimo schematyczności i przewidywalności miałam nadzieję, że spodoba mi się równie bardzo, a może nawet bardziej? Czy rzeczywistość sprostała moim oczekiwaniom?
Ale najpierw.... O czym jest książka?
W Eliminacjach zostało już tylko 6 dziewcząt. Książe Maxon jest coraz bardziej pewny tego, że to Ami powinna zostać jego wybranką. Ale dziewczyna potrzebuje jeszcze czasu. Wie, że coś wiekszego łączy ją z Maxonem i chciałaby z nim być, ale nie jest pewna czy poradziłaby sobie w roli księżniczki, a potem królowej. Jest pewna, że nie dałaby rady zachować obojętnej twarzy wobec cierpienia innych, ludzi z niższych klas. A przede wszystkim jest jeszcze Aspen. Chłopak którego kochała przez ostatnie lata swojego życia i nie wyobrażała sobie życia bez niego. America jest w totalnej rozsypce, a na dodatek zrobiła coś bardzo, ale to bardzo głupiego, przez co ojciec Maxona, król Clarkson ją znienawidził. Jeśli kiedykolwiek pałał do niej jakąkolwiek sympatią, to nic z niej nie pozostało, a nasz kochany książe musi to jakoś wszystko odkręcić. Ami zupełnie nie wie co ma robić. Nie wie czy może ufać Maxonowi i nie wie czy nadaje się na księżniczkę, a czas jej się kończy...
Wiecie co? Ja bardzo lubię historie o miłości. Jakieś romanse czy tego typu rzeczy. Naprawdę lubię. Ale tylko wtedy kiedy nie jest to sztuczna relacja czy miłość od pierwszego wejrzenia, w którą zresztą nie wierzę. Lubię tylko wtedy kiedy jest to prawdziwe. Kiedy wiem, że to zakochanie, a nie zauroczenie. Kiedy obie strony się poznają, kłócą, nienawidzą, a potem lubią i na końcu się kochają. Taka moi drodzy byłaby historia Maxona i Ami..... Gdyby nie Aspen. Trójkąt miłosny w tego typu historiach to jest totalna katastrofa! Gdyby Ami zastanawiała się czy chce lub nie być z Maxonem dlatego, że nie wie czy nadaje się na księżniczkę lub nawet dlatego, że nie wie czy mu ufać, to by mi się podobało. Ale kiedy ona zastanawia się Aspen czy Maxon, Aspen, Maxon, Aspen, Maxon to już mnie do szału doprowadza. I tak i tak wszyscy wiemy, że koniec końców Ami w końcu zostanie tą ikrólową. Więc po co jest ten cholerny Aspen? Tego nie wie nikt...
Mimo tego całego okropnego trójkącika, muszę wam powiedzieć, że ta książka naprawdę podbiła moje serce. Na pewno nie Aspenem, ale zdecydowanie i przede wszystkim Maxonem. On jest CUDOWNY!!!!! Po za tym ogólnie bardzo podoba mi się ta cała historia. Mam wielką nadzieję, że w kolejnych częściach więcej czasu poświęcone będzie Rebeliantom, polityce, monarchii itp., a nie tylko i wyłącznie rozterkom miłosnym, ale tutaj już było o tym trochę więcej niż e pierwszej części za co plus :) Muszę też powiedzieć o jednym. Ten pałac jest najgorzej strzeżonym pałacem o jakim kiedykolwiek słyszałam. Dwa ataki Rebeliatnów w ciągu dwóch dni? No ludzie!
Jeśli chodzi o bohaterów to bardzo lubię Ami. Jest zdecydowaną, odważną, wrażliwą dziewczyną. Nie lubiłam tylko tych "trójkątowych momentów" o ile wiecie co mam na myśli. I wbrew ocenie Aspena, dokładnie zgadzajac się z tatą Ami (wspaniały człowiek) twierdzę, że byłaby świetną książniczką i królową. Do tego jeszcze wspomnę jakim okropnym, starsznym i znienawidzonym przeze mnie człowiekiem jest król Clarkson. To w jaki sposób traktuje poddanych, ale też własną rodzinę jest straszne! Maxon natomiast jest wspaniały, świetny, cudowny i jeszcze raz cudowny! Bardzo lubię Marlee, przyjaciółkę Ami i nie mogę znieść myśli o tej jednej, smutnej rzeczy z nią związanej. Jeśli chodzi o pozostałe kandydatki to Natalie i Elise są mi zupełnie obojętne. Celeste nie cierpię, a Kriss w sumie trochę nawet polubiłam...
Podsumowując, ta książka wciągnęła mnie do granic możliwości. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Jeżeli macie ochotę na denerwującą, ale strasznie pochłaniającą historię miłosną z humorem to jest to książka dla was. Nie można wymagać od niej zbyt wiele, bo to kolejna schamtyczna, z przewidywalnym trójkątem miłosnym opowieść dla młodzieży, ale mi niesamowicie się podobała.
Ocena: 7+/10
No cóż, chyba każda recenzja, którą czytam przekonuje mnie do tej serii :) Najbardziej przekonał mnie pewien youtuber, który przy okazji recenzji przebrał się za księżniczkę xDD
OdpowiedzUsuńSkoro facetowi się spodobała to kurde, mnie może tez? :D
Hahaha, nie wiem co to za youtuber ale trochę dziwię się, że spodobała sie facetowi :D Nie mniej jednak polecam!
UsuńAhhh... jestem totalnie zakochana nie tylko w tej książce, ale także w całej "Selekcji"
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam "Następczyni" i nadal nie zmieniam zdania ;)
Pozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Ja jestem już po Następczyni :) Recenzje wkrótce
UsuńWięc po co jest ten cholerny Aspen? Tego nie wie nikt...
OdpowiedzUsuńHmm, podejrzewam, że autorka też nie, ale chciała polecieć za trendem trójkąta :D Jednak do Elity mnie nie ciągnie, odrzuca mnie to, że główny wątek to miłość i księżniczkowatość :PI trójkąt... Jeju, kto rozpoczął taki trend! Powiesić tylko....
Mimo tego trójkacika to świetna powieść, ale skoro cię nie ciągnie to co? Nie będę cie zmuszać :)
UsuńPowiem Ci, że te książki, ta seria to schemat na schemacie. Strasznie denerwowała mnie Ami. Luju jak ona mnie denerwowała! Ciągle jojczyła, że jest taka brzydka, a wszyscy naokoło mówili jej, iż jednak jest super.
OdpowiedzUsuńTen cholerny trójkąt bolał. Nada boli. Ogólnie, ja jestem team Aspen. Jako iż Rywalki są okropnie podobne do IG, a tam pokochałam Gale'a - to nie dziwi mnie fakt, że tu moim faworytem był Aspen. Już jak go przedstawili - dobrze zbudowany, czarnowłosy i zielonooki <3 Tylko nie myśl teraz, że szipuję go z Ami. A w życiu! A kusz z takimi pomysłami!
Jest dla niej za dobry xDD Ja za to chętnie go przygarnę!
Książki strasznie szybko się czyta, a okładki są zabójcze!
Buziole! :**
O Ami mam inne zdanie (chociaż był taki moment, że też mnie denerwowała), zresztą podobnie jak o Aspenie. Może wygląd niczego sobie ale charakter? Kochana, jak cgcesz to sobie bierz, ale dla mnie Maxon :)
UsuńPrzyznam, że nie słyszałam o niej wcześniej. No stwierdzam, że to chyba coś dla mnie. :D Lubię miłosne historie, a jeśli dodatkowo jest to coś z humorem to jest idealnie :) Nie zawsze schematy są złe ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie :)
Cieszę się, że zachęciłam i mam nadzieję, że ci się spodoba.
UsuńAle wierz mi, najczęściej schematy są złe. I tutaj są złe, co nie znaczy, że nie uwielbiam tej serii :D
Uwielbiam historię Americki, obecnie jestem na piątym tomie :), ale pierwsze trzy tomy mi się podobały duużo bardzoo. Ahh Celest, też jej na początku nie lubiłam, ale po trzecim tomie zrozumiałam ją i bardzo polubiłam, a Kriss jeszcze zdążysz znienawidzić. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :)
No tak... Ja jestem teraz po czwartym tomie, tylko recenzje są z opóźnieniem i już rozumiem o co chodzi z Celeste i Kriss :D
UsuńTa książka moje serce też podbiła, aczkolwiek to moja najmniej lubiana część :D Głownie właśnie przez ten głupi trójkąt miłosny i rozterki Ami... aczkolwiek ją samą bardzo lubię :D Polecam trzecią część, według mnie najlepszą :D :D
OdpowiedzUsuńTak ten trójkącik.....hmm...troszeczkę przeszkadza :D No tak, recenzje są z opóźnieniem i tak naprawdę jestem już po czwartej części, ale masz rację - chyba rzeczywiście jest najlepsza. Ami się wreszcie ogarnęła.
Usuń