Czaroziemie #2: Wiatrodziej - Susan Dennard

sobota, 24 lutego 2018

Prawdodziejka bardzo mi się podobała. Była to miła, ciekawa i wciągająca książka, ale w praktyce okazało się, że bardzo niewiele z niej zapamiętałam... W związku z tym, po niecałym roku przerwy, podchodziłam do Wiatrodzieja ze szczątkową wiedzą z poprzedniej części. Jednak wcale nie stanowiło to problemu, bo ta pozycja również bardzo przypadła mi do gustu :)

Czasem najmądrzejsze wyjście wydaje się tym najgłupszym.



Tytuł: Wiatrodziej
Autor: Susan Dennard
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Seria: Czaroziemie
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 398
Poprzednia część: Prawdodziejka
Następna część: Krwiodziej

Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Kitty's Reading Challenge: Co najmniej trzech głównych bohaterów
Abc czytania: Wariant fantastyczny (W)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 3 cm
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ




Ze względu na to, że chciałabym uniknąć spoilerów przytaczam opis z Lubimy Czytać, jednak jeśli ktoś nie czytał tych książek, a ma w planach to polecam pominięcie tego akapitu. Reszta recenzji bez spoilerów :)

Życie Merika nie jest łatwe. Niedawno stracił najlepszego przyjaciela, a do tego właśnie spłonął jego okręt. Za wszystkim stoi jego siostra, Vivia, która za wszelką cenę chce się pozbyć młodego księcia i zasiąść na tronie. Czy wiatrodziej wyjdzie z tego starcia cało? Czaroziemie opanowuje wojna. Nubreveni pokładają nadzieję w tajemniczej postaci – Furii, ale Vivia nie ma zamiaru w nią uwierzyć.
Safi i Iseult, więziosiostry, wpadły w nie lepsze kłopoty. Przyjaciółki znowu zostały rozdzielone i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się jeszcze spotkają. Safi towarzyszy cesarzowej, a piekielni bardowie depczą im po piętach. Każdy chce mieć potężną prawdodziejkę po swojej stronie. Jej moc może zdecydować o powodzeniu w politycznych rozgrywkach. Iseult po raz kolejny musi się zmierzyć z krwiodziejem. A może powinna mu zaufać?


Wolność ma różne odcienie. Całkowita wolność nie zawsze jest dobra, a jej brak nie zawsze zły.


Początek książki nie był dla mnie łatwy ze względu na to, że praktycznie nic nie pamiętałam. Jednak z czasem zostały wspomniane niektóre wydarzenia z poprzedniego tomu, mi zaczęło się trochę rozjaśniać w głowie, a wydarzenia wciągnęły mnie i nic nie było mnie w stanie oderwać od książki. Dobrze, że autorka postanowiła trochę poprzypominać czytelnikom, bo inaczej chyba bym się pogubiła w tej pędzącej akcji. Bo akcja zdecydowanie pędzi i nie daje chwili wytchnienia. Cały czas coś się działo i następowały zwrotu akcji. Nie mogę tej książce zarzucić przewidywalności, bo pewne rzeczy mnie zaskoczyły, ale z drugiej strony niektóre wydarzenia udało mi się przewidzieć. Żałuję, że autorka dalej nie przyłożyła się do kreacji świata. Owszem, mamy jakieś opisy miejsc, lecz są one szczątkowe i wcale nie pomagają w wyobrażeniu sobie tego świata. Bohaterowie cały czas się przemieszczają, ale ja jakoś tego nie odczułam. Gdyby nie mapka, to zdecydowanie bym się pogubiła...

Historię możemy śledzić teoretycznie z pięciu, ale w praktyce z trzech perspektyw. Chyba najbardziej lubię wątek Iseult i Aeduana. Jest to jeden z oryginalniejszych elementów tej książki. Relacja między bohaterami rozwija się stopniowo (wątek od nienawiści do miłości <3) i zdecydowanie bardzo intrygowała mnie tajemnica z Esme. Jednak bardziej rozwinięte są wydarzenia z udziałem Merika (jak sama nazwa książki mówi) oraz Vivii. Powiem szczerze, że w pierwszym tomie niekoniecznie przepadałam za tą dwójką natomiast tutaj ich perspektywa również bardzo mnie wciągnęła i wiele razy zaskoczyła. Ostatni wątek, czyli Safi wydaje mi się być najbardziej schematyczny. Dziewczyna z dużą mocą, którą każdy chce wykorzystać, polują na nią różni ludzie, a dziewczyna musi wykazać się sprytem by nie dać się pojmać. Jednak schematyczność i przewidywalność wydarzeń z Safi wcale nie sprawiły, że jej historię czytało się gorzej lub mniej przyjemnie, wręcz przeciwnie :D Wątek romantyczny Safi i Merika pozostaje jedynie w tle i ogranicza się jedynie do myśli, których wcale nie jest dużo. Dlatego zupełnie mi to nie przeszkadzało, a nawet stanowiło miły dodatek. 


Wszystko w tym świecie ma wiele kolorów. Wiele odcieni szarości niemieszczących się w twojej czarno-białej wizji świata, w której istnieje tylko prawda lub fałsz.


Bohaterowie to w sumie aspekt, który najlepiej pamiętałam z Prawdodziejki, co świadczy o ich wspaniałej kreacji. W tym tomie jeszcze bardziej się rozwinęli, każdy w pewien sposób się zmienił, dojrzał. Jeśli chodzi o więziosiostry, jak już wspomniałam, Safi jest dość schematyczną postacią, jednak i tak bardzo ją lubię. Odważna, sprytna i zadziorna dziewczyna! Natomiast według mnie o wiele ciekawszą bohaterką jest Iseult - cicha, tajemnicza, ale niezwykle inteligenta. Mam nadzieję, że będziemy mogli więcej dowiedzieć się o jej darze, który mnie intryguje. Aeduan również jest jedną z moich ulubionych postaci, jest genialny! Jestem ciekawa kolejnej części, o tytule Krwiodziej, bo to znaczy, że będzie więcej o nim! Merik, który nie zachwycił mnie poprzednio, teraz nabrał charakteru i udało mi się go polubić. Vivia też zyskała moją sympatie i kibicuję jej bardzo. Na uwagę zasługuje też Cam - ciekawy bohater!

Styl autorki jest lekki, młodzieżowy, ale w pozytywnym sensie. Książkę czyta się przyjemnie, Susan Dennard potrafi wciągnąć w opisywane przez siebie wydarzenia i robi to z nutką tajemniczości. Narracja jest prowadzona w 3 os. dzięki czemu mogłam śledzić wydarzenia z kilku perspektyw, ale nie pogubiłam się, jak to mogłoby się stać, gdyby narracja była pierwszoosobowa. Pojawia się trochę humoru, ale nie za dużo :)


Zmieniała tylko maski, mając nadzieję, że któraś wreszcie będzie pasować do jej twarzy, że któraś w końcu wypędzi z jej serca to dojmujące uczucie pustki


Podsumowując, jestem usatysfakcjonowana z tej lektury. Wydarzenia wciągnęły mnie, historia zaciekawiła, a bohaterowie zyskali moją sympatię. Zdecydowanie polecam!

Ocena: 8/10





27 komentarzy:

  1. Ostatnio przez przypadek (zamieszanie z przesyłkami) trafił do mnie tom pierwszy. Już jest za mną i... mi osobiście zupełnie wystarczy. Nie była to zupełnie zła lektura, ale jednak... szkoda mi czasu na kontynuacje. Mnie osobiście te postacie w ogóle nie ruszyły xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja też czasami tak mam, że jeśli jakaś książka mnie nie poruszyła, to mimo, że nie była zła, nie sięgam po kontynuację ;)

      Usuń
  2. Wiatrodziej jest o wiele lepszy niż Prawdodziejka, masz rację, że bohaterowie są jeszcze lepiej wykreowani, a dochodzi do tego jeszcze trochę opisu świata przedstawionego, który w pierwszej części trochę gdzieś zginął. To teraz czekamy na Krwiodzieja :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie niestety ten świat przedstawiony dalej nie jest zbyt dobrze opisany. Czekamy! :D

      Usuń
    2. to prawda, ale i tak jest już lepiej niż w "Prawdodziejce" :D

      Usuń
  3. Okładka wpadła mi w oko i chyba przeczytam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Iseult i Aeduan - taaak, ulubieni <3 Choć najbardziej lubię Safi, to jako paring bardziej odpowiadają mi oni :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdodziejka była całkiem okej, ale jakoś nie spieszyło mi się, żeby sięgnąć po drugi tom. Ale czeka na półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się nie spieszyło, ale w końcu sięgnęłam :P

      Usuń
  6. Od dawna kusi mnie ta seria. To moje klimaty. Ale najpierw muszę zaopatrzyć się w pierwszy tom! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W bardzo krótkim czasie seria stała się jedną z moich ulubionych! "Wiatrodzieja" uwielbiam mocniej niż "Prawdodziejkę", ale to zasługa Aeduana właśnie i Iseult. Tak samo uwielbiam te postacie i również czekam na "Krwiodzieja", bo to oznacza więcej moich ulubionych postaci <3 Ale muszę się zgodzić- świat przedstawiony, wyjaśnienie go czytelnikowi jest słabe, ale ciągle mam nadzieję że w kolejnych tomach będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam tak samo! Zgadzam się z Twoim komentarzem w 100% :D

      Usuń
  8. Wydaje się być niezwykle ciekawe. i choć po fantastykę sięgam stosunkowo rzadko to chyba rozważę przeczytanie tej serii...

    OdpowiedzUsuń
  9. Plus za tych bohaterów, nie lubię strasznie, gdy są miałcy i nudni. To strasznie przygnębia i nie chce się wtedy czytać książki.
    A co do tego przypominania o poprzednich wydarzeniach, to jest to świetny zabieg. Ja czasami też nie pamiętam co się działo we wcześniejszych częściach, dlatego fajnie, gdy autorzy czasami wracają do wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ciągnie mnie specjalnie ani do "Prawdodziejki", ani do "Wiatrodzieja", bo trafiłam na wiele mieszanych opinii i bardziej utkwiły mi w pamięci te niepochlebne.
    Strasznie dużo tu perspektyw i wątków, szkoda, że świat nie jest też należycie wykreowany. Dobra kreacja bohaterów może uratować przeciętną książkę, ale chyba nie będę ryzykować i nie sprawdzę, czy w tym przypadku tak jest.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wychodzę z założenia, że jeśli słyszę różne opinie na temat jakiejś książki to wolę sprawdzić sama, co ja będę o niej sądzić. Ale rozumiem, nie ciągnie Cię po prostu, zmuszać nie będę ;)

      Usuń
  11. Lubię takie książki. Moja córka również :) Być może przeczytamy i my :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie ta część trochę rozczarowała :( Niby ok, ale czegoś zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
  13. W sumie zanim zacznę czytać drugi tom to czeka mnie pierwszy ale jestem już zachęcona :)))
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia