Dzisiaj przedstawiam Wam mój Bullet Journal! Ciekawi co to? Może ktoś z Was wie, może nie, ale po krótce postaram się wyjaśnić, o co chodzi, jak się do tego zabrać i czy to rzeczywiście zdaje egzamin!
W moim BuJo na samym początku każdego miesiąca jest oczywiście strona tytułowa. Dla każdego z poszczególnych miesięcy wymyślam sobie inny motyw przewodni, związany chociażby z pogodą i porą roku. Powyżej możecie sobie obejrzeć wszystkie strony tytułowe, jakie udało mi się stworzyć. Zdaję sobie sprawę, że nie są to jakieś dzieła sztuki, ale mi wystarcza. Jestem na facebookowej grupie posiadaczy BuJo, gdzie ludzie dzielą się swoimi stronami i to, co oni tam tworzą przerasta moje wszelkie możliwości. Ale mimo wszystko jestem z mojego dziennika zadowolona. Z jednych stron bardziej, z innych mniej, ale przede wszystkim ma być czytelnie, a nie pięknie :)
Na początku roku 2018 zrobiłam sobie całoroczny kalendarz, w którym czasami zaznaczam różne wydarzenia zaplanowane z dużym wyprzedzeniem albo niezmienne daty, takie jak urodziny czy imieniny bliskiej osoby.
Na początku każdego miesiąca mam też kalendarz miesięczny. Wydarzenia zaplanowane wpisuje do niego ołówkiem (chyba, że są to urodziny, święta), bo nigdy nie wiadomo czy coś się nie zmieni. Gdy jest już po, przepisuję długopisem.
W większości BuJo możecie się spotkać z określeniem dniówki lub tygodniówki. Jest to sposób na zapisywanie czynności do zrobienia danego dnia. Czym różni się tygodniówka od dniówki? Jeśli się nie mylę, chodzi o to, że tygodniówka zrobiona jest z wyprzedzeniem, natomiast dniówki robi się na bieżąco i zostawia się tyle miejsca, ile potrzeba. Na samym początku robiłam sobie tygodniówki na całe dwie strony, czyli na każdy dzień miałam bardzo dużo miejsca. Niestety okazało się, że wiele dni pozostawało pustych, bo nie miałam co wpisać, bądź nie miałam na to czasu. Z każdym kolejnym miesiącem zmniejszałam miejsce,
w końcu spróbowałam zrobić dniówki, ale okazało się, że to też nie jest rozwiązanie dla mnie. Potem stwierdziłam, że nie jest mi potrzebne opisywanie każdego dnia po kolei i jedna strona była tygodniówką, natomiast teraz wystarczy mi jedynie pół strony ;)
Zastanawiacie się co to za tabelki przy każdym tygodniu? Fachowa nazwa to habit tracker, a jest to po prostu monitorowanie swoich codziennych nawyków. Do moich należą między innymi czytanie książki, przeglądanie blogów (to zawalam prawie non stop - przepraszam) i uzupełnianie BuJo, co też nie zawsze mi wychodzi doskonale, ale o systematyczności za chwilę :) Na początku robiłam go na cały miesiąc, potem stwierdziłam, że lepiej to funkcjonuje tygodniami.
Prowadzę również zapisy dot. miesięcznych wydatków, tak żeby mieć jasny pogląd na moją finansową sytuację ;)
W moim dzienniku jest również miejsce na tabelkę związaną z postami na blogu. Tutaj też lubię utrzymywać regularność i takie rozplanowanie bardzo mi pomaga. Niestety nie zawsze udaje się wszystko dokładnie zaplanować, ale warto próbować. W tabeli zaznaczam datę i tytuł posta, a także wpisuję plusik po zrobieniu zdjęcia (Z), napisaniu (N), zrobieniu metryczki (M), opublikowaniu (O) i podlinkowaniu recenzji w zakładce (L). Od maja dodałam również opublikowanie informacji na fanpage'u oraz instagramie :)
Umieszczam też informacje o przeczytanych książkach i zapisuję przy nich datę skończenia, wydawnictwo, tłumacza, liczbę stron i info do wyzwań. To pomaga mi potem w ogarnięciu metryczek do recenzji, ale także podliczenia przeczytanych stron czy centymetrów do podsumowania.
Na ostatnich stronach dziennika zapisuję swoje postępy w wyzwaniach co jest pomocne przy podsumowaniach i uzupełnianiu w zakładkach.
Jak już wspomniałam w BuJo można stosować wiele, wiele różnych rozwiązań i to mi się chyba w nim najbardziej podoba. Nie ma tutaj gotowego szablonu, każdy może dostosować swój dziennik do własnych potrzeb, a także ozdobić go według uznania. Najlepsze jest to, że można sobie wypróbowywać nowe, inne rozwiązania i wybrać dla siebie te, które nam najbardziej odpowiada. Każdy może zapisywać tutaj co innego. Kiedyś zapisywałam na wykresie mój humor każdego dnia, ale potem uznałam to za niepotrzebne. Niektórzy monitorują swoją ilość snu, zapisują cele, motywacyjne cytaty. Pomaga to też w nauce, w kalendarzu zapisuję sobie zbliżające się sprawdziany i kartkówki i wiem, czego mam się uczyć najpierw ;)
Bullet Journal - czy dla wszystkich? Co z systematycznością i materiałami?
Na pewno nie jest dla wszystkich. Trzeba zdać sobie sprawę, że bez regularności to nie wypali. Najlepiej zapisywać wszystko codziennie, bo potem wiele rzeczy umyka. Nie wszyscy lubią też prowadzenie takiego dziennika. Co u mnie z systematycznością? Niestety często zdarza mi się, że przez kilka dni nawet nie zaglądam do BuJo, ale pracuję nad tym. Jeżeli czujesz, że to coś dla ciebie to nie szkodzi spróbować :) Jak się do tego zabrać? Nie musicie od razu kupować specjalnego zeszytu czy flamastrów. Wystarczy spróbować z zwykłym zeszycie w kratkę rozplanować sobie jeden miesiąc. Jeśli to polubicie, można zacząć w "profesjonalnym" zeszycie. Co to za zeszyt? Na pewno zauważyliście już kropki na stronach. Powiem Wam, że z początku nie byłam przekonana do tego wynalazku, ale to naprawdę się sprawdza! Kropki są super, nie są tak ordynarne jak kratki czy linia i ładnie wyglądają, a do tego są bardzo praktyczne w wymierzaniu odległości i rysowaniu. Jeśli chodzi o mazaki to korzystam ze zwykłych kolorowych cienkopisów. Są specjalne brushpeny, których używa większość posiadaczy BuJo, ale ja nie czułam potrzeby ich kupowania i doskonale radzę sobie tymi cienkopisami ;)
Podsumowując, BuJo to dla mnie zdecydowanie bardzo dobry organizer czasu. Dzięki temu, że sama mogę modyfikować to planowanie jest to bardzo produktywna i dobra metoda.
Spodobała Wam się idea Bullet Journalu? A może ktoś już prowadzi taki dziennik? Może macie inne sposoby na organizację? Pochwalcie się swoimi metodami (lub ich brakiem :D) w komentarzu :)
Bardzo mi się podoba idea Bullet Jouranlu i fajnie, że u Ciebie się to sprawdza. Ja uwielbiam przeglądać tutoriale, jak je robić itp., ale sama nie mam do tego nerwów :/ Po pierwsze mam paskudny charakter pisma, więc wyglądałoby to zwyczajnie niechlujnie, a po drugie mam świadomość, że nie wytrzymałabym z notowaniem tych wszystkich elementów. Dlatego wystarcza mi zwyczajny kalendarz.
OdpowiedzUsuńJa od dawna próbuję się zorganizować, ale coś mi nie wychodzi (chyba znów spróbuję w wakacje). Ale zauważam, że nawet zwykły kalendarz, w którym zapisuję najważniejsze wydarzenia (zwłaszcza kartkówki i sprawdziany xD) bardzo pomaga, bo jeśli zapisałam, to mi nie umknie (gorzej jeśli nie zapisałam ;P). Próbowałam również zorganizować swój czas wolny, w sumie to z nim mam największy problem (właśnie czasem wolnym będę się chciała zająć w wakacje), a mój sposób jest bardzo podobny do tego "habit trackera", tylko, że robię troszkę większą tabelkę (a może można nawet go nazwać "habit trackerem"? Przyznam, że pierwszy raz słyszę tę nazwę). :P
OdpowiedzUsuńU mnie leci już 2 rok i trzeci zeszyt z BuJo. Do tej pory testowałam w kratkę, linię i gładki, kolejny, jakoś na jesieni, będzie w kropki. Podoba mi się w nim to, że mam tyle miejsca na planowanie poszczególnych dni, ile potrzebuję - z kalendarzami miałam albo całe puste strony, albo musiałam doklejać kartki, bo tak dużo rzeczy było do ogarnięcia. Poza tym kolekcje z filmami i serialami do poznania w wolnym czasie są zawsze pod ręką (BuJo mam zawsze przy sobie) i już mi nie umykają tytuły. Do bloga poza planem postów i stroną z pomysłami na nie mam stronę na statystyki z SM i kilka kratek na zapiski do recenzji, żeby później nie szukać na kartkach. W habit tracker też wrzuciłam odwiedzanie blogów i aktywność w SM - jakoś łatwiej mi się wtedy zmobilizować żeby to robić, albo przypominam sobie zaznaczając inne rzeczy.
OdpowiedzUsuńRobiłam kilka podejść do BuJo bo ta idea niesamowicie mi się podoba, jednak nie jest to rozwiązanie dla mnie. Jestem jako tako zorganizowana, ale jednocześnie notuję wszystko wszędzie i mam kilka różnych zeszytów na różne rzeczy. Na spisywanie przeczytanych książek i tworzenie różnego rodzaju list i innych rzeczy mam jeden, do spraw blogowych drugi, do monitorowania wydatków drugi (chyba najbardziej podobny do BuJo, bo to tam maluję i się staram xd), a oprócz tego mam kalendarz do torebki. Jednocześnie te wszystkie zeszyty mieszam ze sobą, ale mimo wszystko ogarniam moje życie dzięki takiemu właśnie bałaganowi. Niesamowicie podoba mi się oglądanie czyichś zeszytów mimo iż sama ich nie stosuję, bo po prostu nie mam cierpliwości do takiego ozdobnego prowadzenia i szybko mi się to nudzi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się takie Bullet Jouranle, ale jeszcze żadnego nie mam. Muszę chyba sobie kupić i dzięki temu lepiej wszystko organizować. :)
OdpowiedzUsuńWiem co to od dawna, ale jednocześnie... na ten moment nie sądzę, by mi się sprawdziło :) Jestem zbyt niedokładna i chaotyczna.
OdpowiedzUsuńJedyne, co robię, to zapisuję w kalendarzyku, kiedy przyszyły mi recenzenckie. DO mnie takie organizery czasu nie przemawiają, bo i tak nigdy się tego nie trzymam :D
OdpowiedzUsuń