52 książki roku 2017
Olimpiada czytelnicza
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Wiecie już po mojej recenzji pierwszego tomu, że byłam zachwycona. Czy
Dwór mgieł i furii sprostał moim oczekiwaniom, czy też mnie zawiódł, a może okazał się jeszcze lepszy niż poprzednik?
Po traumatycznych wydarzeniach z pierwszej części, Feyra wraca razem z Tamlinem do Dworu Wiosny. Ale nie wszystko układa się po ich myśli. Feyrze ciągle śnią się koszmary i nie może zapomnieć o wydarzeniach spod Góry. Mimo to, zakochani planują wesele. Feyra nie jest pewna czy dałaby radę do końca życia znosić te wszystkie dworskie uśmiechy, ale zgadza się na wszystko. Tymczasem pozostaje jeszcze umowa z Rhysandem, księciem Dworu Nocy, który jednak nie odzywa się już od trzech miesięcy. Nikt nie spodziewa się kiedy bezwzględny książę nadejdzie i ile zmieni w życiu naszej bohaterki.
Naprawdę nie wiem co w tej recenzji napisać. To znaczy wiem i ogólnie mam dużo rzeczy do napisania, ale nie wiem jak by to wszystko ubrać w słowa, żeby nie zrobiło się z tego masło maślane, stworzone tylko z ochów i achów :D Ale zacznijmy od początku...
"Pomyślałam, że może miłość jest zbyt słabym słowem na określenie tego, co czuł, co dla mnie zrobił. Na opisanie tego, co ja czułam do niego."
Pierwsze 50-60 stron to jakieś nieporozumienie. Już myślałam, że odłożę po prostu tą książkę. Bohaterowie stali się tacy rozlazli i zupełnie nie przypominali siebie z poprzedniej części. Feyra stała się jakimś duchem siebie i chodziła tylko po pałacu jak jakieś widmo. Zachowywała się tak
zupełnie nic mnie nie obchodzi, róbcie co chcecie, ja się nie będę odzywać. Początek ogólnie jest jakiś ferelny bo i mało ciekawy, ale jak wiecie z początkami tak bywa... Na całe szczęście ze strony na stronę nasza główna bohaterka odzyskiwiała swoją charyzmę, pewność siebie i z powrotem stała się tą Feyrą, którą polubiłam w pierwszej części. Ale wiecie 60 słabych stron na 760 wszystkich stron to nie jest tak źle, zwłaszcza jeśli pozostałe 700 są cudowne <3 Fabuła książki niesamowicie wciąga i nawet nie zauważa się upływu czasu oraz dosyć pokaźnej liczby stron - przez tą pozycję się po prostu płynie. A to co autorka zrobiła mi w zakończeniu omal nie wywołało u mnie zawału serca! Ja po prostu nie dam rady czekać do września, kiedy ma być wydana kolejna część! Chociaż dobre i to, jakbym musiała czekać do 2018 to normalnie bym oszalała xD
Powtórzę jeszcze raz to, co mówiłam w recenzji ACOTARU (dla ułomnych, takich jak ja, bo nie wiedziałam z początku od czego ten skrót xD - jest on od angielskiego tytułu
Dworu cierni i róż, ACOFAM -
Dwór mgieł i furii). Świat stworzony przez panią Mass wchłania nas do siebie i nie pozwala wypuścić. To co ona tutaj stworzyła tak mnie onieśmiela i zadziwia, że brak mi słów. W poprzednim tomie mieliśmy przedstawiony Dwór Wiosny oraz miejsce Pod Górą. W tym autorka przedstawia nam niesamowity Dwór Nocy, razem z przepięknym Velaris i mały skrawek Dworu Jesieni. Mam nadzieję, że w następnych częściach pozostałe dwory nie zostaną pominięte, ale przypuszczam, że autorka ma na to jakiś pomysł, skoro podobno przewidziane jest aż 7 tomów. Wracając do tematu - tak jak w
Szklanym tronie trochę brakowało mi barwnych opisów miejsc, tak tutaj są one doskonałe <3
"Kiedy spędzasz tak wiele czasu uwięziony w ciemności, Lucienie, odkrywasz, że ciemność zaczyna patrzeć na ciebie.
Jeżeli chodzi o bohaterów to mamy tutaj kilka spraw do omówienia. Jaką wolicie najpierw wiadomość? Dobrą czy złą? Z racji tego, że ludzie zwykle odpowiadają na to pytanie, że chcą złą, stwierdzam, że Wy też tak odpowiadacie mi przed ekranem swoich laptopów, komputerów, telefonów czy czego tam nie macie xD Ale dobra, do rzeczy - zła wiadomość jest taka, że pan Tamlin i pan Lucien wypadają z grona wspaniałych książkowych facetów i trafiają do grona najgorszych książkowych facetów. Dlaczego? A no dlatego, że Tamlin w tej części bardzo się zmienił. Przestał się liczyć z potrzebami ukochanej i zaczął traktować ją przedmiotowo. Nie będę mówiła za dużo, ale wiedzcie mi, że to nie jest Tamlin, którego pokochałyśmy za tą troskliwość i oddanie. Po tym co Feyra dla niego zrobiła, on... Dobra już nie mam słów, po prostu takich ludzi trzeba wieszać, a teraz już wybaczcie, ale nie będę się denerwować xD A do tego ten jego wielki przyjaciel Lucien, który był taki super w tamtym tomie teraz tylko Ja wiem, że on powinien robić inaczej, ale to Tamlin, mój Pan. No po prostu szlag może człowieka trafić! Eh, jeszcze ta wredna baba co im to wesela robiła, nie pamiętam jak się nazywała, ale normalnie.... Ale dobra, miałam się już nie denerwować, przejdźmy do przyjemniejszej części tej recenzji.
Do Feyry mam tylko zarzut z początku książki, ale w sumie to pokazało jak bardzo wyniszczyła ją przygoda z Amaranthą i pozwoliło zbudować lepszy obraz psychologiczny jej osoby, więc wybaczam to autorce :D Tak po za tym Feyra jest wspaniała bohaterką i ogólnie została świetnie wykreowana! Dalej... Mor bardzo polubiłam, jest naprawdę ciekawą postacią, radosną, żywiołową i podziwiam ją, bo naprawdę wiele przeszła, a mimo to nie poddała się! Amrena to kolejna niezmiernie intrygująca dziewczyna i mam nadzieję, że będzie o niej więcej bo chcę się dowiedzieć, przede wszystkim kim ona jest! Kasjan i Azriel też są cudowni, a do tego mają rzecz, której strasznie im zazdroszczę - skrzydła. Przyjemniejsza część tej recenzji za nami, teraz przyszła pora na najprzyjemniejszą!
"- Zdradź mi sekret nieznany nikomu innemu, Władco Nocy, a ja zdradzę ci mój.
Przygotowałam się na usłyszenie jakiejś koszmarnej opowieści, ale Rhysand powiedział tylko:
- Kiedy leje, strzyka mi w prawym kolanie. Roztrzaskałem je podczas wojny i od tej pory ciągle mnie boli."
Panie i Panowie, Chłopcy i Dziewczęta oto.... najlepszy, najbardziej uroczy, najwspanialszy, najodważniejszy i najbardziej niebezpieczy książę Prythianu jaki się dotąd narodził, Książę Dworu Nocy RHYSAND! <3
Pewnie większość z dziewczyn od początku recenzji zastanawiała się kiedy o nim wspomnę, ale wiecie... Najlepsze zostawia się na koniec :D Moi Drodzy właśnie znalazłam męża książkowego, który zostaje postawiony na równi z Jace'em! Rhys jest po prostu spełnieniem mojego wyobrażenia o idealnym facecie pod słońcem! Jejku, mam o nim tyle do powiedzenia, a nagle mam pustkę w głowie. Ale jestem najzupełniej w świecie przekonana, że kiedy to przeczytacie zakochacie się w nim na zabój <3 W pierwszej części nutka tajemnicy, która otaczała Rhysa i sprawiała, że był bardzo intrygującą postacią, rozwinęła się i pokazała nam jego drugą stronę osobowości. Pokazała nam troskliwego meżczyznę, który nie trzyma swojej kobiety pod kloszem, ale wspólnie z nią podejmuje decyzje i daje jej nadzieję <3 Jeżeli chodzi o to, to zakochałam się w ich znikających liścikach <3
Wątek miłosny ma w tym cyklu formę delikatnego trójkąta, ale nie jest takiem scricte trójkątem. Bo... Feyra nie waha się co do swojego wyboru. Ona doskonale wie z kim chce dzielić soją przyszłość. To jest tak jakby była sobie dziewczyna, która zerwała ze swoim chłopakiem i ma innego, którego bardzo kocha. Ale ten były ciągle o nią walczy i stara się jak najmocniej ją przeprosić, ale ona cały czas mimo wszystko go odtrąca. Więc wiecie... Mi ten wątek bardzo się spodobał, a najważniejsze jest to, że miłość nie przychodzi do naszych bohaterów z dnia na dzień. To jest cały proces, podczas którego oni się w sobie zakochują i (tutaj mówię specjalnie do Kitty) jest tutaj schemat od nienawiści do miłości <3 Muszę też powiedzieć kilka słów o wątku erotycznym, który ma miejsce w tej książce. I tutaj jest krótka piłka - ja tych scen nie czytałam, omijałam je wzrokiem. Dlaczego? Bo mnie takie sceny po prostu obrzydzają i wiecie, Kochani, ja mam 14 lat i nie sądzę, żeby mój wiek, był odpowiedni na czytanie tego typu scen, dlatego ja po prostu przekręcałam kartki bez zagłębiania się w to co widzę. Wiem, że dla niektórych może to być plus, dla mnie nie jest to plusem, ale no, mówię - to tylko moje odczucie. Ale to i tak nie zmieniło mojego odbioru tej książki, wszystko inne było cudowne, po prostu kilku stron nie przeczytałam, bo nie są dla mnie.
"- Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.
- Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
Mam nadzieję, że o wszystkim Wam powiedziałam i mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się to wszystko uporządkować. Nie pozostało mi nic innego jak tylko Wam tą książkę polecić z całego mojego serducha i wystawić jej ocenę, która nie może być inna niż:
Ocena: 10/10