Buntowniczka z pustyni #3: Duchy rebelii - Alwyn Hamilton

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Każdy z Was powinien już wiedzieć, że uwielbiam serię o Buntowniczce z pustyni! Na WTK udało mi się zakupić Duchy rebelii oraz zdobyć autograf Alwyn Hamilton i jestem z tego bardzo, bardzo szczęśliwa! Z góry uprzedzam - kilka godzin temu skończyłam tę książkę i dalej nie ochłonęłam, dlatego ta recenzja może być nieco chaotyczna i naszpikowana emocjami :D


Tytuł: Duchy rebelii
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Seria: Buntowniczka z pustyni
Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 495
Poprzednia część: Zdrajca tronu
Następna część: -


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Abc czytania: Wariant fantastyczny (D)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +3,6 cm
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ

Rebelia dalej trwa! Amani musi znaleźć sposób na uratowanie swoich przyjaciół z rąk bezwzględnego Sułtana i zniweczyć jego plany. Buntownicy prowadzą niebezpieczną grę, w której zginie wiele osób. Legenda o Niebieskookiej Bandytce, Pięknej Generał, Księciu Buntowniku oraz Obcym Księciu zaczyna krążyć po całej pustyni. Czy rebelianci przejmą tron?

Cóż, domyślacie się pewnie, że ta recenzja będzie pełna zachwytów nad tą książką. Wiem, że niektórzy z Was uważają trylogię o Buntowniczce za schematyczną, przewidywalną i nie wnoszącą nic nowego. I może gdzieś tam w głębi duszy zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywiście trochę tak jest. Ale wiecie co? Kompletnie mi to nie przeszkadza! Uwielbiam te książki przede wszystkim za panujący tutaj klimat. Za klimat pustyni, Bliskiego Wschodu, dworu Sułtana. To zdecydowanie jest oryginalne, bo niezbyt często mamy do czynienia z takimi realiami. Bardzo mi się podoba wykreowane społeczeństwo. Ludzie, którzy są od siebie zupełnie inni, ale mają wielkie poczucie przynależności do danego kraju. I ci z bogatego Izmanu, i te osoby z małego miasteczka Dustwalk na samym krańcu pustyni kochają swój kraj. Ich wartości są oparte przede wszystkim na legendach, opowieściach opowiadanych przy ognisku i przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Są to historie o stworzeniu ludzi przez Dżiny, o pierwszej miłości, pierwszych walkach. My przez całą trylogię poznajemy wszystkie legendy tego ludu i możemy się nimi zachwycać. W Duchach rebelii też są rozdziały pisane jak bajka, które wprost uwielbiałam. Lecz nie były już to opowieści z prastarych czasów. To były nowe historie o naszych bohaterach, którzy umierając, poświęcając życie za rebelię lub zwyciężając sami przechodzili do legendy. Bardzo lubiłam czytać te rozdziały, w których to nie Amani była narratorką, a były napisane tak baśniowo i pięknie. Podsumowując ten akapit - uwielbiam świat wykreowany przez autorkę. Zakochałam się w pustynnym klimacie tej trylogii i w całej tego otoczce. Czego mi brakowało? Mapki, zdecydowanie mapki dzięki czemu mogłabym sobie jeszcze lepiej wyobrazić wszystkie miejsca i drogę podróżujących buntowników. Ale i bez tego było cudownie! 
"Nawet jeśli pustynia zapomni tysiąc i jedną naszą historię, to i tak będzie powtarzać wiele z nich. Długo po naszej śmierci ludzie siedzący przy ognisku będą ich słuchać i dowiedzą się, że dawno temu, zanim zostaliśmy tylko opowieściami, żyliśmy naprawdę."
Jeśli chodzi o fabułę - również jestem pod wielkim wrażeniem. W poprzednich częściach, niektóre, ale bardzo nieliczne wydarzenia udało mi się przewidzieć, ale Duchy rebelii czytałam nie mogąc wyjść z podziwu. Moje serce kilkakrotnie zostało roztrzaskane na kawałki. Tutaj nie ma miejsca na nudę - cały czas coś się dzieje. A rozwiązania zastosowane przez autorkę i zwroty akcji są naprawdę zaskakujące i powiem szczerze, że w wielu momentach nie mogłam otrząsnąć się ze zdumienia. Trzeba przyznać, że książkę czyta się w błyskawicznym tempie. Zanim się obejrzałam już byłam w połowie, a za chwilę na ostatniej stronie. Co do zakończenia - nieczęsto mi się to zdarza, ale naprawdę się wzruszyłam i prawie się popłakałam. W sumie nie wiem dlaczego, bo jak mówię, rzadko cokolwiek jest w stanie doprowadzić mnie do łez, ale naprawdę - to było coś niesamowitego! 

Z każdym bohaterem udało mi się zżyć - nawet do nowo przybyłego uczestnika rebelii odczuwałam nić sympatii. Autorka nie boi się też ich zabijać, przez co często byłam zrozpaczona i zszokowana, gdy umierała jedna z moich ukochanych postaci. Wiem, że część czytelników nie lubi Amani i uważa ją za głupią i irytującą bohaterkę. Cóż, ja tam ją uwielbiam! Jasne, widzę w niej wady, ale kto z nas ich nie ma? Przede wszystkim lubię w niej odwagę - czasami rzeczywiście irracjonalnie pchała się tam, gdzie nie powinna, ale taka jest Amani - spontaniczna i często najpierw zrobi, potem pomyśli. Ale to dodaje tej postaci takiego uroku. Nie uważam jednak, żeby była głupia. Myślę, że niejednokrotnie wykazała się inteligencją wymyślając jakiś plan bądź rozwiązanie. Zdecydowanie jest to dobrze wykreowana postać z wieloma zaletami, ale nie jest ideałem, co czyni ją bardziej prawdziwą. Przejdźmy dalej, czyli Jin. Wiadomo, kocham go, lecz mam pewne zarzuty. Wydaje mi się, że Jin miał najwięcej charakteru w części pierwszej. W drugiej kompletnie zbladł i mimo, że w trzeciej trochę nadrobił to jednak czasami miałam wrażenie (szczególnie na początku powieści), że jest tutaj tylko po to, by Amani miała się w kim kochać. O wątku miłosnym będzie za chwilę, ale mimo całej mojej sympatii do Jina, którą zdobył już od samego początku, muszę powiedzieć, że spodziewałam się po nim nieco więcej. Jednak przyjmijmy, że on też jest w miarę dobrze wykreowany. Lubię go za oddanie dla rodzeństwa, za prawdziwe uczucie do Amani, za chęć niesienia pomocy innym i za wrażliwość. Coś czuję, że na ten akapit nie starczy mi miejsca... - teraz postaram się już krótko. Uwielbiam Shazad za jej charakter, Ahmeda za brak egoizmu i zrozumienie, Sama za humor, Halę za ironię, a Delilę za delikatność. Trzeba jeszcze powiedzieć o tej złej stronie mocy, czyli o Sułtanie. Jego charakter mogliśmy bardziej zobaczyć w poprzednim tomie. Na pewno jest bezwzględny, przebiegły i dąży do celu po trupach - ale nie wyróżnia się niczym na tle innych czarnych charakterów. 


"Pewnego razu był chłopiec z morza, który zakochał się w dziewczynie z pustyni. (…) Zastanawiał się jednak, czy chłopiec z morza i dziewczyna z pustyni mogą ze sobą żyć. Bał się, że ona spali go żywcem, a on ją utopi. Aż w końcu przestał walczyć i dał się jej podpalić."

Jeszcze chwilka o wątku miłosnym, który nie jest w 100% udany. Nie bardzo mogłam zrozumieć ich relację, która była opisana na początku książki. Kochają się, ale nie mają do siebie zaufania. Amani nie potrafiła z nim normalnie, szczerze porozmawiać, a wszystkie próby kontaktu z Jinem sprowadzały się cały czas do całowania. Dopiero pod koniec jakoś udało im się przełamać ten dzielący ich mur i potem już było pięknie, cudownie i wzruszająco. Wtedy widziałam już, że ta miłość jest prawdziwa i gdyby było tak od początku nie miałabym się do czego przyczepić. 

Styl autorki zdecydowanie się wzmocnił w porównaniu z pierwszą częścią. Alwyn Hamilton ma już troszkę lepiej wypracowane pióro i więcej doświadczenia dzięki czemu książkę czyta się o wiele przyjemniej. Humor zapewnia nam wspaniała postać Sama. Jak już mówiłam uważam za genialne rozdziały zawierające bajkowe opisy legend i opowieści <3 

"Wybierałam pomiędzy tym, czego pragnęłam, i tym, co musiałam zrobić."
Troszkę się rozpisałam, więc postaram się już skończyć. Podsumowując - naprawdę uwielbiam tę trylogię. Najlepszy jest w niej pustynny klimat, a także cudowna fabuła i dobrze wykreowani bohaterowie, z którymi naprawdę się zżyłam. Polecam, polecam, polecam! <3
Ocena: 10/10

8 komentarzy:

  1. Nie czytałam żadnej części ale to totalnie mój klimat i mam ogromną ochotę poznać tą historię i jej bohaterów :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie od początku ta seria kusiła tymi cudownymi okładkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Buntowniczkę z pustyni" czytałam i bardzo bardzo lubię, a ostatnio zakupiłam sobie "Zdrajcę tronu" i będę czytać jak tylko wyczytam zaległości z bibliotek :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dwa pierwsze tomy, które nie zachwyciły mnie tak jak oczekiwałam. Przyznaję, że byłam trochę rozczarowana, ale jestem w stanie zrozumieć popularność tej serii, bo jednak gorący klimat pustyni i kultura Wschodu robią swoje. Po trzeci tom pewnie sięgnę z czystej ciekawości. Może okaże się tym najlepszym?

    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co widzę seria ta trzyma poziom przez wszystkie tomy i podbija serca wielu ludzi. Dlatego chciałabym kiedyś po nią sięgnąć, kto wie może i mnie by się spodobała tak jak Tobie? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta seria ma świetne okładki. :D Sporo pozytywnych opinii zbiera i chcę ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. KONIK NA OKŁADCE <3 I wybacz, tyle tylko rzec mogę - koniki na okładkach chyba powinnam zacząć kolekcjonować (tak, dalej jadąc autem potrafię mówić "patrz! konik"), ale no... co ja mogę, nie przeczytam raczej, chyba że przypadkiem do mnie trafi ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, brak rozmów i tylko całowanie? O jak dobrze, że ja to odpuściłam po pierwszym tomie :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia