Każdy z Was powinien już wiedzieć, że uwielbiam serię o Buntowniczce z pustyni! Na WTK udało mi się zakupić Duchy rebelii oraz zdobyć autograf Alwyn Hamilton i jestem z tego bardzo, bardzo szczęśliwa! Z góry uprzedzam - kilka godzin temu skończyłam tę książkę i dalej nie ochłonęłam, dlatego ta recenzja może być nieco chaotyczna i naszpikowana emocjami :D
Tytuł: Duchy rebelii
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Seria: Buntowniczka z pustyni
Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 495
Poprzednia część: Zdrajca tronu
Następna część: -
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Abc czytania: Wariant fantastyczny (D)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +3,6 cm
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Rebelia dalej trwa! Amani musi znaleźć sposób na uratowanie
swoich przyjaciół z rąk bezwzględnego Sułtana i zniweczyć jego plany.
Buntownicy prowadzą niebezpieczną grę, w której zginie wiele osób. Legenda o
Niebieskookiej Bandytce, Pięknej Generał, Księciu Buntowniku oraz Obcym Księciu
zaczyna krążyć po całej pustyni. Czy rebelianci przejmą tron?
Cóż,
domyślacie się pewnie, że ta recenzja będzie pełna zachwytów nad tą książką.
Wiem, że niektórzy z Was uważają trylogię o Buntowniczce za schematyczną, przewidywalną
i nie wnoszącą nic nowego. I może gdzieś tam w głębi duszy zdaję sobie sprawę z
tego, że rzeczywiście trochę tak jest. Ale wiecie co? Kompletnie mi to nie
przeszkadza! Uwielbiam te książki przede wszystkim za panujący tutaj klimat. Za
klimat pustyni, Bliskiego Wschodu, dworu Sułtana. To zdecydowanie jest
oryginalne, bo niezbyt często mamy do czynienia z takimi realiami. Bardzo mi
się podoba wykreowane społeczeństwo. Ludzie, którzy są od siebie zupełnie inni,
ale mają wielkie poczucie przynależności do danego kraju. I ci z bogatego
Izmanu, i te osoby z małego miasteczka Dustwalk na samym krańcu pustyni kochają
swój kraj. Ich wartości są oparte przede wszystkim na legendach, opowieściach
opowiadanych przy ognisku i przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Są to
historie o stworzeniu ludzi przez Dżiny, o pierwszej miłości, pierwszych
walkach. My przez całą trylogię poznajemy wszystkie legendy tego ludu i możemy
się nimi zachwycać. W Duchach rebelii też są rozdziały pisane jak bajka, które
wprost uwielbiałam. Lecz nie były już to opowieści z prastarych czasów. To były
nowe historie o naszych bohaterach, którzy umierając, poświęcając życie za
rebelię lub zwyciężając sami przechodzili do legendy. Bardzo lubiłam czytać te
rozdziały, w których to nie Amani była narratorką, a były napisane tak baśniowo
i pięknie. Podsumowując ten akapit - uwielbiam świat wykreowany przez autorkę.
Zakochałam się w pustynnym klimacie tej trylogii i w całej tego otoczce. Czego
mi brakowało? Mapki, zdecydowanie mapki dzięki czemu mogłabym sobie jeszcze
lepiej wyobrazić wszystkie miejsca i drogę podróżujących buntowników. Ale i bez
tego było cudownie!
"Nawet jeśli pustynia zapomni tysiąc i jedną naszą
historię, to i tak będzie powtarzać wiele z nich. Długo po naszej śmierci
ludzie siedzący przy ognisku będą ich słuchać i dowiedzą się, że dawno temu,
zanim zostaliśmy tylko opowieściami, żyliśmy naprawdę."
Jeśli
chodzi o fabułę - również jestem pod wielkim wrażeniem. W poprzednich
częściach, niektóre, ale bardzo nieliczne wydarzenia udało mi się przewidzieć,
ale Duchy rebelii czytałam nie mogąc wyjść z podziwu. Moje serce kilkakrotnie
zostało roztrzaskane na kawałki. Tutaj nie ma miejsca na nudę - cały czas coś
się dzieje. A rozwiązania zastosowane przez autorkę i zwroty akcji są naprawdę
zaskakujące i powiem szczerze, że w wielu momentach nie mogłam otrząsnąć się ze
zdumienia. Trzeba przyznać, że książkę czyta się w błyskawicznym tempie. Zanim
się obejrzałam już byłam w połowie, a za chwilę na ostatniej stronie. Co do
zakończenia - nieczęsto mi się to zdarza, ale naprawdę się wzruszyłam i prawie
się popłakałam. W sumie nie wiem dlaczego, bo jak mówię, rzadko cokolwiek jest
w stanie doprowadzić mnie do łez, ale naprawdę - to było coś
niesamowitego!
Z
każdym bohaterem udało mi się zżyć - nawet do nowo przybyłego uczestnika
rebelii odczuwałam nić sympatii. Autorka nie boi się też ich zabijać, przez co
często byłam zrozpaczona i zszokowana, gdy umierała jedna z moich ukochanych
postaci. Wiem, że część czytelników nie lubi Amani i uważa ją za głupią i
irytującą bohaterkę. Cóż, ja tam ją uwielbiam! Jasne, widzę w niej wady, ale
kto z nas ich nie ma? Przede wszystkim lubię w niej odwagę - czasami
rzeczywiście irracjonalnie pchała się tam, gdzie nie powinna, ale taka jest
Amani - spontaniczna i często najpierw zrobi, potem pomyśli. Ale to dodaje tej
postaci takiego uroku. Nie uważam jednak, żeby była głupia. Myślę, że
niejednokrotnie wykazała się inteligencją wymyślając jakiś plan bądź
rozwiązanie. Zdecydowanie jest to dobrze wykreowana postać z wieloma zaletami,
ale nie jest ideałem, co czyni ją bardziej prawdziwą. Przejdźmy dalej, czyli
Jin. Wiadomo, kocham go, lecz mam pewne zarzuty. Wydaje mi się, że Jin miał
najwięcej charakteru w części pierwszej. W drugiej kompletnie zbladł i mimo, że
w trzeciej trochę nadrobił to jednak czasami miałam wrażenie (szczególnie na
początku powieści), że jest tutaj tylko po to, by Amani miała się w kim kochać.
O wątku miłosnym będzie za chwilę, ale mimo całej mojej sympatii do Jina, którą
zdobył już od samego początku, muszę powiedzieć, że spodziewałam się po nim
nieco więcej. Jednak przyjmijmy, że on też jest w miarę dobrze wykreowany.
Lubię go za oddanie dla rodzeństwa, za prawdziwe uczucie do Amani, za chęć
niesienia pomocy innym i za wrażliwość. Coś czuję, że na ten akapit nie starczy
mi miejsca... - teraz postaram się już krótko. Uwielbiam Shazad za jej
charakter, Ahmeda za brak egoizmu i zrozumienie, Sama za humor, Halę
za ironię, a Delilę za delikatność. Trzeba jeszcze powiedzieć o tej złej
stronie mocy, czyli o Sułtanie. Jego charakter mogliśmy bardziej zobaczyć w
poprzednim tomie. Na pewno jest bezwzględny, przebiegły i dąży do celu po
trupach - ale nie wyróżnia się niczym na tle innych czarnych charakterów.
"Pewnego razu był chłopiec z morza, który zakochał
się w dziewczynie z pustyni. (…) Zastanawiał się jednak, czy chłopiec z morza i
dziewczyna z pustyni mogą ze sobą żyć. Bał się, że ona spali go żywcem, a on ją
utopi. Aż w końcu przestał walczyć i dał się jej podpalić."
Jeszcze
chwilka o wątku miłosnym, który nie jest w 100% udany. Nie bardzo
mogłam zrozumieć ich relację, która była opisana na początku książki. Kochają
się, ale nie mają do siebie zaufania. Amani nie potrafiła z nim normalnie,
szczerze porozmawiać, a wszystkie próby kontaktu z Jinem sprowadzały się cały
czas do całowania. Dopiero pod koniec jakoś udało im się przełamać ten dzielący
ich mur i potem już było pięknie, cudownie i wzruszająco. Wtedy widziałam już,
że ta miłość jest prawdziwa i gdyby było tak od początku nie miałabym się do
czego przyczepić.
Styl
autorki zdecydowanie się wzmocnił w porównaniu z pierwszą częścią. Alwyn
Hamilton ma już troszkę lepiej wypracowane pióro i więcej doświadczenia dzięki
czemu książkę czyta się o wiele przyjemniej. Humor zapewnia nam wspaniała
postać Sama. Jak już mówiłam uważam za genialne rozdziały zawierające bajkowe
opisy legend i opowieści <3
"Wybierałam pomiędzy tym, czego pragnęłam, i tym, co
musiałam zrobić."
Troszkę
się rozpisałam, więc postaram się już skończyć. Podsumowując - naprawdę
uwielbiam tę trylogię. Najlepszy jest w niej pustynny klimat, a także cudowna
fabuła i dobrze wykreowani bohaterowie, z którymi naprawdę się zżyłam. Polecam,
polecam, polecam! <3
Ocena: 10/10
Nie czytałam żadnej części ale to totalnie mój klimat i mam ogromną ochotę poznać tą historię i jej bohaterów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie od początku ta seria kusiła tymi cudownymi okładkami ;)
OdpowiedzUsuń"Buntowniczkę z pustyni" czytałam i bardzo bardzo lubię, a ostatnio zakupiłam sobie "Zdrajcę tronu" i będę czytać jak tylko wyczytam zaległości z bibliotek :D
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa pierwsze tomy, które nie zachwyciły mnie tak jak oczekiwałam. Przyznaję, że byłam trochę rozczarowana, ale jestem w stanie zrozumieć popularność tej serii, bo jednak gorący klimat pustyni i kultura Wschodu robią swoje. Po trzeci tom pewnie sięgnę z czystej ciekawości. Może okaże się tym najlepszym?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♡
Z tego co widzę seria ta trzyma poziom przez wszystkie tomy i podbija serca wielu ludzi. Dlatego chciałabym kiedyś po nią sięgnąć, kto wie może i mnie by się spodobała tak jak Tobie? :D
OdpowiedzUsuńTa seria ma świetne okładki. :D Sporo pozytywnych opinii zbiera i chcę ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńKONIK NA OKŁADCE <3 I wybacz, tyle tylko rzec mogę - koniki na okładkach chyba powinnam zacząć kolekcjonować (tak, dalej jadąc autem potrafię mówić "patrz! konik"), ale no... co ja mogę, nie przeczytam raczej, chyba że przypadkiem do mnie trafi ;P
OdpowiedzUsuńHm, brak rozmów i tylko całowanie? O jak dobrze, że ja to odpuściłam po pierwszym tomie :D
OdpowiedzUsuń