Tytuł: Mrok
Autor: Alicja Wlazło
Tłumaczenie: -
Seria: Zaprzysiężeni
Wydawnictwo: Genius Creations
Liczba stron: 399
Poprzednia część: -
Następna część: ?
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Abc czytania: Wariant fantastyczny (M)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu:
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Laureen miała bardzo szczęśliwe życie: kochającego męża i wspaniałą jedenastoletnią córkę. Jednak potem przychodzi dzień, w którym kobieta poznaje tajemniczego Sigarra. Wtedy wszystko jej się zawala, a Laureen nie widzi chęci do dalszego życia. Jednak poznaje nowy świat. Świat Potępionych i Zaprzysiężonych. Laureen otrzymuje szansę na nowe życie. Czy ją wykorzysta?
Uważam, że początek tej książki nie jest zbyt udany. Powieść zaczyna się jak zwykła obyczajówka i może dlatego niezbyt przypadł mi do gustu. Najpierw poznajemy życie głównej bohaterki. Jej narzeczonego i córkę. Mamy przygotowania do ślubu. I wreszcie ten upragniony wieczór panieński, na którym oczywiście bohaterka poznaje wspaniałego, przystojnego i zniewalającego Sigarra. Na jego widok nogi jej miękną i dziwnym trafem nowy znajomy odprowadza ją pod dom. Wtedy już nie jest pewna, czy chce wziąć ślub z Joshem, ale robi do dla swojej córki. Potem przychodzi ten moment, gdy całe życie jej się zawala. I bardzo dobrze, że się zawaliło, bo potem zaczęło się już robić coraz ciekawiej. Myślę, że cały ten początek nie był potrzebny. Po pierwsze ujawnia się w nim głupota naszej Laureen, która jest 30-letnią kobietą, ma narzeczonego, za którego niebawem ma wyjść, ma jedenastoletnią córkę, a na widok jednego przystojnego chłopaka czuje motyle w brzuchu... Już wiecie o co mi chodzi? W takim razie przejdźmy dalej.
Gdy Laureen zaczęła wkraczać w świat Zaprzysiężonych i Potępionych zrobiło się już o wiele ciekawiej. Razem z nią poznawaliśmy ten świat i pomysł autorki. Bałam się, że to będzie coś bardzo powtarzalnego i przewidywalnego, ale nie do końca tak było. Oczywiście walka Zaprzysiężonych z Potępionymi, zwalczanie zła, szlachetne działanie w imię dobra, utrzymywanie równowagi i bezpieczeństwa na świecie. To jest dość znane. Ale ciekawy był pomysł, w jaki sposób pozyskiwani są nowi kandydaci na Zaprzysiężonych, ich trening, życie, portale, inne światy. Zdecydowanie jeszcze nie dowiedziałam się wszystkiego o tej rzeczywistości i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie to opisane. Książka (oprócz wątku romantycznego, który oczywiście jest przewidywalny już po samym opisie) momentami bardzo zaskakuje. Szybko się czyta i chce się poznać kolejne strony i rozdziały. Oczywiście jeśli ktoś przebrnie przez początek.
"Pojawił się tylko jeden problem: nie wierzyła w drugą szansę. Nie istniały żadne możliwości na nowe życie. Dlatego powinna porzucić rozważania o bransolecie i niewiarygodnej ofercie. Ale nie mogła."
Główna bohaterka niestety zupełnie nie zachowuje się na swój wiek i na miarę sytuacji życiowej w jakiej się znajduje. Kojarzyła mi się z rozchwianą emocjonalnie nastolatką, która nie wie czego chce. Myślę, że książka wyszłaby lepiej, gdyby Laureen rzeczywiście była nastolatką. A tak, gdy czytamy o 30-letniej kobiecie, która zachowuje się jak osiemnastolatka, to wiecie - nie jest to zbyt prawdziwe. Krótko mówiąc Laureen mnie nieco irytowała i raczej nie zyskała mojej sympatii. Czasami rzeczywiście jej kibicowałam i z niecierpliwością śledziłam jej losy, a czasami narzekałam na jej głupotę. Jednak świat nie kończy się tylko na głównej bohaterce. Mamy tutaj sporo Zaprzysiężonych, czyli oczywiście Sigarr, którego naprawdę udało mi się polubić. Co on widzi w Laureen - nie wiem, ale ogólnie jest ciekawym bohaterem i zachowuje się o wiele bardziej racjonalnie (też jeśli chodzi o romans). Polubiłam Nancy i Elifa. O pozostałych na razie niewiele wiemy. Mamy tutaj jeszcze dwóch bohaterów, których historia pozornie nie ma związku z fabułą, ale oczywiście na końcu wszystko się wyjaśnia. Niewiele o nich wiemy, ale rozdziały z ich udziałem, były ciekawym przerywnikiem od ogólnej fabuły.
Chciałabym jeszcze powiedzieć o rzeczy, która nieco mnie wkurzyła. W całej książce są raptem dwie sceny erotyczne, ale to sprawia, że pozornie książka młodzieżowa nie pasuje dla tych młodszych czytelników, do których sama się zaliczam, więc omijałam tekst wzrokiem, bo wcześniej nie wiedziałam na co się piszę. Uważam, że te sceny były zupełnie zbędne, wklejone w akcję na siłę, a bez nich nic by się nie stało, a nawet miałabym lepsze zdanie o tej książce. Ale może to tylko ja ;)
Styl autorki jest ciekawy. Prowadzi ona dwa rodzaje narracji: czasami pierwszoosobową, a czasami trzecioosobowa z perspektywy różnych bohaterów. Momentami nie mogłam się połapać kto teraz opowiada nam historię, ale nie jest to wielki minus. Pojawiło się parę zgrzytów i nielogicznych rozwiązań, ale ogólnie Alicja Wlazło bardzo dobrze poradziła sobie z poprowadzeniem fabuły. Pisze lekko i ładnie opisuje sytuacje i miejsca.
Wydaje mi się, że widać, że to debiut. Ale wbrew pozorom bardzo dobry i udany debiut. Początek zupełnie nie przypadł mi do gustu, ale gdy przez niego przebrnęłam fabuła bardzo mnie zaciekawiła i wciągnęła. Mimo paru minusów, książka mi się spodobała i chętnie sięgnę po kolejne tomy!
Ocena: 7/10
Za egzemplarz książki dziękuję autorce - Alicji Wlazło :)
Czytałam o tej książce na blogu Papierowej Łowczyni i często o niej myślę ostatnio! To mój must-read! 💓
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Przeczytałam tylko końcówkę Twojej recenzji, bo akurat będę niedługo czytać tę ksiązkę :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobała, a co do faktu, że jest to debiut... No zobaczymy jak to będzie :D
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Super byłoby przeczytać książkę kogoś debiutującego :) Ja sama piszę i chciałabym kiedyś wydać swoją własną powieść, ale kompletnie nie wiem na kim się wzorować i jak wysoko postawić sobie poprzeczkę, coby książka była dobrze odebrana przez czytelników, dlatego staram się pisać najlepiej jak potrafię to, co mi w duszy gra :) Myślę, że tę książkę czytałoby mi się bardzo przyjemnie :) Lubię takie historie i kompletnie nie przeszkadzają mi ciągnące się wstępy :)
OdpowiedzUsuńTeż przeczytałam ostatnio książkę, w której główna bohaterka miała prawie 30 lat, a zachowywała się jak nastolatka...Nie spodobało mi się :D
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle, może się skuszę i przeczytam, chociaż ten początek jest trochę dołujący ;)
OdpowiedzUsuńJuż pisałam na jednym z blogów, że po takie książki nie sięgam bo to zupełnie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za czas poświęcony na lekturę oraz za recenzję "Mroku"! Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy polubiłaby się z Laureen. Myślę, że jej irracjonalne zachowanie mogłoby mnie drażnić. :/
OdpowiedzUsuńNo sama nie wiem :D
OdpowiedzUsuńAle na razie dam sobie z tym spokój :D
Debiuty zazwyczaj są ciut słabsze ;)
OdpowiedzUsuńJednak 7/10 nie brzmi na zły debiut, więc można liczyć, że z czasem autorce pójdzie coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńJakoś... nie xD Początek rodem z obyczajówki? Matko, nie cierpię tego!!! Zanim jakieś fantastyczne rzeczy w ogóle się zaczną, mam ochotę rzucić książką z powodu przydługiego wstępu... Do tego również mnie nie zachęca 30letnia bohaterka zachowująca się jak nastolatka, ugh :/
OdpowiedzUsuńNie wiem, może kiedyś dam tej powieści szansę, ale z pewnością nie teraz! Moje półki i tak się uginają od książek, które muszę przeczytać najpierw (a niektóre czekają na to już długoooo) ^_^
Myślę, że jak na razie sobie odpuszczę, książka mnie na razie nie przekonuje, ale może jak wyjdą kolejne tomy skuszę się, kto wie? ;)
OdpowiedzUsuńA ja ci powiem tak - bez tej pierwszej sceny książka się obejdzie, ale druga serio była już dobrze napisana :D Oczywiście wiem, że ty i tak byś jej nie przeczytała, ale moim zdaniem to ta pierwsza jest zupełnie zbędna :D
OdpowiedzUsuń