Dobrze wiecie, że uwielbiam książki Sarah J. Maas. Dwory skradły moje serce, ale to Szklany tron jest zdecydowanym numer 1 w moim małym osobistym rankingu. Dlatego nie mogłam się doczekać kolejnej części tej wspaniałej serii i wobec Wieży świtu miałam duże oczekiwania. Nie wiem czy wiecie (choć pewnie tak), że książka ta miała być najpierw jedynie dodatkiem do całej serii, jednak rozrosła się do pełnoprawnej części. Nie ma tu Aelin, czyli głównej bohaterki, a historia skupia się na losach jednego z drugoplanowych postaci - Chaola. Czy Maas sprostała wyzwaniu?
Tytuł: Wieża świtu
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Seria: Szklany tron
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 846
Poprzednia część: Imperium burz
Następna część: Kingdom of Ash
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Kitty's
Reading Challenge: Więcej niż 500 stron
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +4,5 cm
Osobom, które nie znają serii radzę pominąć opis, w którym mogą pojawić się delikatne spoilery.
Chaol Westfall i Nesryn Faliq wyruszają na południowy kontynent w poszukiwaniu pomocy u kagana - tamtejszego władcy. Mają nadzieję, że nakłonią go do wzięcia udziału w wojnie. Oprócz tego Chaol pragnie odzyskać władzę w nogach, a ma na to szansę jedynie przy pomocy uzdrowicielek z Torre Cesme. Nikt się nie spodziewa, że urokliwe miasteczko Antica może się okazać kluczem do rozwiązania zagadki, a młoda uzdrowicielka Yrene może mieć niemałe znaczenie w całej historii.
Dalej nie ma spoilerów!
Gdy tylko usłyszałam o Wieży świtu moja pierwsza myśl była mniej więcej taka: co ta Maas znowu wymyśliła? Z jednej strony nie mogłam się doczekać kolejnej części Szklanego tronu, ale z drugiej byłam pełna obaw. No bo jak to? Szklany tron bez Aelin? Czy to w ogóle może się udać? A właśnie, że tak! Udało się i to w jakim stylu!
Gdy tylko wciągnęłam się w wydarzenia opisywane przez Maas zdecydowanie odetchnęłam. Książka opisuje przede wszystkim podróż bohaterów na południowy kontynent, co jest miłym urozmaiceniem. Zupełnie inna polityka kaganatu, utarczki słowne między dziećmi kagana i inna atmosfera stanowiły duży kontrast między tym, co już znaliśmy z Północy. Również rozwinięta była magia uzdrowicielska, co dla mnie było bardzo ciekawym aspektem. Akcja wciąga, wielu rzeczy naprawdę się nie spodziewałam i dużo razy nie mogłam wyjść z podziwu dla pomysłów autorki. Jednak nieznajoma, która pomogła Yrene, od samego początku nie stanowiła dla mnie żadnej zagadki.
Dość rozwiniętym aspektem jest tutaj wątek miłosny, którego się w takiej odsłonie nie spodziewałam. Myślałam, że będzie tutaj rozwijane uczucie między pewną dwójką bohaterów, a autorka zrobiła coś zupełnie innego. W sumie to cieszę się z tego, bo uważam, że te postacie bardzo do siebie pasują. Jednak jeśli chodzi o romanse to Maas jest nieco przewidywalna.
"To na Twoją podróż - obojętnie, dokąd się udasz - i jeszcze trochę. Temu światu przydadzą się kolejne uzdrowicielki"
Narracja w książce jest trzecioosobowa, podzielona na trzy perspektywy: Chaola, Nersryn oraz Yrene. Wiem, że wiele z Was nie przepada za Chaolem. Ja od początku serii bardzo go lubiłam i mu kibicowałam. Potem troszkę stracił moją sympatię, ale po Wieży świtu zdecydowanie odrobił straty i polubiłam tę postać na nowo. Ta część skupia się przemianie wewnętrznej Chaola i dzięki temu można go lepiej zrozumieć. Nesryn też bardzo lubię, a w tym tomie musiała zmierzyć się z wieloma nowymi sytuacjami i według mnie radziła sobie znakomicie. Nową postać - skromną uzdrowicielkę Yrene od razu polubiłam. Bardzo ciekawa bohaterka, z bolesną przeszłością, ale złośliwym charakterkiem i ciętym językiem. Autorka w tym tomie postawiła sobie poprzeczkę wysoko, bo ze znanych nam dotąd bohaterów pozostaje tylko dwójka - Chaol i Nesryn, a pozostali musieli być wykreowani od początku. Jednak wydaje mi się, że Maas dobrze sobie z tym poradziła, bo każdy z nich miał indywidualny charakter: poczynając od dzieci kagana, a kończąc na jeźdźcach ruków, których miła społeczność też była interesującym elementem powieści.
Na koniec dodam, że bez znajomości Wieży świtu będzie trudno zrozumieć wydarzenia z następnej części, bo misja Chaola i Nesryn dużo da w całej historii Aelin i pozostałych bohaterów. Osobiście nie mogę się doczekać i nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu bez poznania dalszych losów tych postaci - i starych, i nowych! Jeśli ktoś planował pominąć tę historię Chaola i czekać na tom 6 to powiem tyle - będziecie żałować, bo to kolejna niesamowita część, wcale nie gorsza, bo bez Aelin! Wszystkim miłośnikom Szklanego tronu bardzo, ale to bardzo polecam! :D
Ocena: 10/10 <3
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros :)
Na razie znam jedną serię autorki i bardzo ją lubię, a co do tej to od samego początku mówię jej nie, ale teraz się waham. Trochę za dużo jeśli zaczynać od początku :)
OdpowiedzUsuńJa tam uważam, że brak Aelin to tylko plus dla tej części - jestem po dwóch pierwszych tomach + nowelach i wciąż mam problem z Sardothien. Najchętniej to bym jej w łeb przydzwoniła zdrowo, żeby się ogarnęła :P Co do prowadzenia wątków romantycznych przez Maas, to jak dla mnie kuleją na całej linii jak na razie, lepsze pomysły ma do wszystkiego innego, niż akurat do romansów. No, ale zobaczymy, czym mnie trzeci tom zaskoczy :D
OdpowiedzUsuńMam kilka uwag do tej książki, ale ogólnie moim zdaniem wypada całkiem nieźle. Co prawda pierwsza połowa rozkręca się bardzo powoli i zastanawiałam się wtedy - na co komu ta powieść (a już tym bardziej na 850 stron), ale druga połowa przekonała mnie, że jednak był ku temu sens.
OdpowiedzUsuńAż wstyd przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej z tych książek, a kocham tę autorkę i muszę po nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńDodaję bloga do obserwowanych, liczę na rewanż.
http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/przedpremierowo-ja-chyba-zwariuje-agata.html
Ja tam bardzo lubię spoilery :) bardzo ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńKinga
Polubiłam Maas. Jeszcze nie wszystkie jej książki przeczytałam, ale na pewno szybko postaram się to nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Kocham książki Maas całym serduszkiem i to właśnie od "Szklanego tronu" rozpoczęłam moją przygodę z tą autorkę. "Więżę świtu" muszę obowiązkowo przeczytać, bo za każdym razem Sarah jest w stanie zauroczyć mnie na nowo i wciągnąć do swojego świata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! ♥
bookmania46.blogspot.com
Choć nie jest to mój ulubiony gatunek, brzmi jak świetna opcja dla fanów. Muszę też przyznać, że książka jest bardzo ładnie wydana.
OdpowiedzUsuńMust read! :)Maas rzeczywiście w romantycznej części jest okropnie przewidywalna, tak w Szklanym Tronie jak i w Dworach, ale mimo to, lubię jej książki. Naprawdę lubię. :) Czekam aż Wieża Świtu błyśnie w rozsądnej cenie na ebooku i na pewno jej przeczytanie będzie priorytetem! :)
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem, jak można chcieć pominąć Wieżę, to trzeba przeczytać! :D
OdpowiedzUsuń