Rozmyślanki #13: "Nie masz życia"

wtorek, 16 maja 2017

Ogólnie ujmując jestem teraz mało aktywna i tutaj, i na Waszych blogach bo w szkole mamy multum sprawdzianów, kartkówek i normalnie nie ma czasu na nic więcej niż tylko nauka... Ale postaram się do końca tygodnia już wszystko ogarnąć. Po za tym w piątek wyjeżdżam na zieloną szkołę, a wracam we wtorek, dlatego w tych dniach pewnie też nie będę się pojawiać u Was. Trzeba też przyznać, że bardzo mało czytam, a jeśli już czytam to Quo Vadis, którego recenzji robić nie zamierzam, dlatego w najbliższym czasie niestety przeważać będą posty okołksiążkowe. 

Ale przejdźmy już do tematu samych Rozmyślanek. Kiedyś pisałam już podobny post, ale w tym chciałabym poruszyć trochę inną kwestię. Tamta notka skupiała się bardziej na ocenianiu po pozorach i stereotypie szarej myszki. Tutaj będzie nieco inaczej, ale o tym za chwilkę. 

Najpierw opowiem Wam sytuację, która w ogóle skłoniła mnie do napisania tego posta. Mianowicie ostatnio wracałam sobie z koleżanką do domu, z czego ona wie o tym, że prowadzę bloga, ponieważ kiedyś się przyjaźniłyśmy, a że mieszkamy blisko siebie to często wracamy ze sobą do domu, chociaż w naszej relacji zdecydowanie nie ma już przyjaźni. Ale w sumie to nie jest najistotniejsze w całej historii. Bo w końcu padło pytanie od koleżanki "Czy będziesz miała w ogóle jakąś czwórkę na świadectwie?", a ja odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że najprawdopodobniej będę mieć czwórkę z biologii, bo pewnie nie dam rady poprawić jej na 5. A wtedy koleżanka powiedziała mniej więcej coś takiego "Nie masz życia. Tylko się uczysz i czytasz książki". Pogrubione zdanie wzburzyło mnie najbardziej! Co to w ogóle znaczy Nie masz życia? To w takim razie co ja tu w ogólę robię? Nie mam przyjaciół, nie mam znajomych, nie chodzę na imprezy, cały czas tylko siedzę w domu i czytam, po prostu nie mam życia! I mówię to ja, która w poprzedni weekend była na weselu i tańczyła przez całą noc. Ale życia nie mam... No wiecie co, to jest w ogóle jakaś porażka, żeby komuś tak powiedzieć. I co boli mniej najbardziej to, że usłyszałam to z ust osoby, która kiedyś była moją przyjaciółką. I ja nie mówię, że ja się tym jakoś przejmuję! Tak naprawdę nie obchodzi mnie co też ta koleżanka sobie o mnie myśli, co myślą inni. Ale miłe to nie było. A najśmieszniejsze jest to, że koleżanka również lubi czytać, może nie tak dużo jak ja, ale lubi. 

Przy okazji naszła mnie taka myśl, że my, książkoholicy, często boimy się przyznawać do tego, że czytamy. Bo boimy się właśnie tego, że ktoś uzna nas za osobę bez życia, za szarą myszkę z poprzedniego posta, za kujona... Ja w swoim życiu też miała taki czas, że nie chciałam, żeby ktoś widział jak czytam (było to mniej więcej na przełomie czwartej i piątej klasy). Między innymi dlatego założyłam tego bloga. Bo nikomu nie mówiłam o mojej książkowej miłości, z nikim na ten temat nie rozmawiałam, no i tak wyszło! I w sumie dobrze się stało, że go wtedy założyłam! Ale wracając do tematu - dlaczego my ukrywamy naszą pasję? Jest wiele wrażliwych osób, które naprawdę boją się odrzucenia i ja to rozumiem. Ale jeśli ktoś uzna nas za dziwaków, przez to, że czytamy to przynajmniej wiemy, że ta osoba nie nadaje się do bliższej znajomości. To książki nas kształtują i sprawiają, że jesteśmy tacy, a nie inni. Na pewno nie tylko książki, bo są też inne rzeczy kształtujace nasz charakter, ale nie powinno ukrywać się czytania książek. 

Zauważyłam też, że boimy się pokazywać co czytamy. Bo zostaniemy uznani za idiotów, dlatego, że czytamy zwykłe młodzieżówki! Bo ktoś czyta erotyki - no i co z tego! Każdy czyta to, co lubi i co mu się podoba i nie nam oceniać co czyta! Najważniejsze, że w ogóle czyta! To jest okropne, jak bardzo społeczeństwo ocenia ludzi po pozorach. Mówiłam o tym więcej w tych Rozmyślankach z szarą myszką. A moim zdaniem to bardzo ważne, żeby czytać książki. A wiele, wiele młodzieży tego nie robi? Dlaczego? Lektury nie zachęcają za bardzo do czytania. Niektórzy nawet nie wiedzą, że istnieją inne ksążki poza lekturami! Bo ludzie nie rozumieją, że książka nie tylko uczy, ale może też bawić. Dlatego jeżeli masz w pobliżu jakiegoś przedstawiciela młodego pokolenia to zachęcaj do czytania! 

Mam też małą anegdotkę z mojego życia, bo moja ośmioletnia siostra cioteczna musiała nauczyć się czytać czytankę do szkoły. Moja ciocia, jej mama, skarżyła się jak to ona nie chce czytać itd. A to chyba nie dziwne, że nie chce czytać, skoro cały czas czyta jedną i tą sama czytankę,mżeby doskonalić jej przeczytanie. Może najpierw trzeba sprawić, żeby dziewczynka polubiła czytanie, a dopiero ją tym czytaniem katować? Dałam siostrze książki z serii Zaopiekuj się mną, które swojego czasu uwielbiałam. Następnym razem gdy się z nią widziałam, opowiadała jak czytała te ksiązeczki, jak było fajnie itd. 

Dlatego nie wstydźmy się tego, że czytamy! Zachęcajmy do czytania młode pokolenie! Nie bójmy się, że ktoś nas oceni i nie przejmujmy się tym. Nie dajmy sobie wmóiwć, że ne mamy życia. Po prostu czytajmy!

7 komentarzy:

  1. Ile razy ja już słyszałam te zdanie, albo "Po co Ty czytasz", "Ty to cały czas siedzisz nad książkami".., ale słyszę to od tych osób, które wiedzą, że czytam, ktoś kto by nie wiedział, wyśmiałby mnie, że czytam książki, tak myślę, bo nie wyglądam zbytnio na osobę, która dużo czyta. O piąteczka, też chyba będę mieć 4 z biologii, a z reszty te lepsze :P I to jeden z powodów, dla których ludzie twierdzą, że dużo czytam, bo mam dobre oceny. Hej, ale tyle osób ma dobre oceny i nie czyta. To jak to w ogóle działa XD Pozdrawiam cieplutko, bardzo fajny post :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że takie gadanie jest bez sensu. Znam mnóstwo osób, które czytają - u mnie w klasie jest może jedna osoba, która tego nie robi, ale w życiu bym nie powiedziała, że nie mają one życia. Wręcz przeciwnie.
    Uważam, że we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. Ja też czasem mam takie weekendy, że nie mam ochoty na wychodzenie z domku, że zaszywam się pod kołderką i czytaaam <3 Uwielbiam je :P Ale tydzień później idę na imprezę, na piwo czy chociażby na spacer z przyjaciółmi. Po prostu, jestem sobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo mądrze napisane! Podpisuję się pod tym, chociaż przyznam szczerze, że należę do tych osób, które trochę kamuflują się z czytaniem :P Może dlatego, że w moim otoczeniu, ludność za bardzo nie wie, co to znaczy czytać dla przyjemności...
    Kiedyś usłyszałam przypadkiem, jak pewna koleżanka wzburzyła się, no bo "Ja to nie wiem, jak można czytać te głupie książki" :') Akurat siedziałam obok koleżanki, która nałogowo czyta i nigdy nie zapomnę tej wymiany spojrzeń między nami w stylu "Widzisz i nie grzmisz" :D Bezcenne <3
    Niestety, koleżanka nie przemówiła mi tymi słowami do rozsądku i nadal czytam "te głupie książki" :) Fajna ta Twoja rozmyślanka! Dobrze wiedzieć, że inni też "nie mają życia" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejjjj, jak chodziłam do gimnazjum, też miałam taką sytuację z byłą przyjaciółką xD (w sensie wiesz, kiedyś się przyjaźniłyśmy, a potem już tylko wracałyśmy razem do domu, bo blisko siebie mieszkamy...)
    Też już gdzieś usłyszałam, że 'nie mam życia'. Aha. Bo czytam książki i mam dobre oceny? xDDDD To głównie w gimnazjum było, bo moi ludzie z klasy byli idiotami... Ale co na takich poradzisz? Nic nie poradzisz, ludzie byli idiotami, są idiotami i będą idiotami... można się tylko z nich śmiać xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi nigdy tak nikt nie powiedział :P Rozumiem, że to przykre, ale serio... To było z jej strony żałosne trochę.
    Ja tam nigdy nie wstydzę się tego, co czytam :D Erotyk? Spoko :P A najśmieszniejsze, jak przygląda mi się jakiś chłopak jak jadę z książką, która ma ewidentnie erotykową okładkę :P Jeszcze specjalnie podnoszę ją do góry, aby ukryć uśmiech :D
    Nie ma się co przejmować opinią innych. Niech gadają, co chcą. A najlepsze, że mówią to zazwyczaj osoby, które same non stop siedziałyby tylko przed kompem/tv/w domu albo takie, co co weekend leżą na zgonie, a to też wątpliwe korzystanie z życia, jakby na to patrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, skąd ja to znam. Dość często słyszałam to zdanie z ust osób, które myślały, że mnie to zaboli. Nie. Co więcej - zawsze śmiałam im się w twarz. Serio, jeżeli nie miałabym życia i wiecznie siedziałabym w książkach (tych związanych z nauką i tych powiązanych z przyjemnością i relaksem), to przecież nie chciałabym utrzymywać z nikim kontaktu, wychodzić z domu, łazić z kimś bez celu po mieście nawet po kilka godzin. Najlepsze jednak było to, jak ktoś się zaśmiał, że prowadzę bloga i piszę recenzję za darmochę, zamiast na tym zarabiać. Czy wszystko musi wiązać się z pieniędzmi?
    Pozdrawiam.
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
  7. "I ja nie mówię, że ja się tym jakoś przejmuję!" - Pisząc ten post pokazujesz, że jednak Cię to ruszyło w jakiś sposób. I nie, nie uważam, że to złe, w żadnym wypadku! ;) Zastanawia mnie, czym jest to całe "posiadanie życia"? Czy imprezy i gromada przyjaciół to jedyny słuszny sposób na przeżywanie chwil, a wszystko inne to "brak życia"? Ciężko mi to pojąć. Nie wstydzę się tego, że czytam. Spędzam czas tak, jak mi się podoba i wcale nie uważam, że "nie mam życia". Bo moim życiem są książki, ale nie tylko. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia