Opis tej książki bardzo mnie zaintrygował. Byłam ciekawa tej historii i liczyłam na to, że bardzo mi się spodoba. Czy rzeczywiście tak było?
Tytuł: Więź płomienia
Autor: Kalina Bobras
Tłumaczenie: -
Seria: Przepowiednia Reinkaanyiuki
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 450
Poprzednia część: -
Następna część: ?
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Kitty's
Reading Challenge: Autorka która prowadzi głównego bohatera faceta
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +3,4 cm
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Wiele lat temu Dusza Słońca uwięził swojego brata Duszę Mroku. Według prastarej legendy Dusza Mroku uwolni się, a powstrzymać może go tylko Reinkaanyiuki - nowe wcielenie i reinkarnacja Duszy Słońca. Żaden z mieszkańców Ybezmaru nie spodziewa się, że legenda może być prawdziwa. A jednak Reinkaanyiuki istnieje i musi zebrać drużynę Wybrańców, aby stawić czoła siłom Mroku.
Autorka miała zdecydowanie dobry i oryginalny pomysł na tę
powieść. Bardzo spodobał mi się cały świat i jego zasady. Bohaterowie cały czas
podróżują, więc mamy okazję poznać wszystkie królestwa Ybezmaru. Niestety nie
ma mapki, która w przypadku tej książki jest praktycznie niezbędna. Gdybym
mogła śledzić wędrówkę bohaterów na mapie lektura okazałaby się o wiele
przyjemniejsza, a ja lepiej poznałabym ten świat. Tutaj każdy człowiek ma jakąś
moc, niektórzy większą, a inni mniejszą. Miałam takie wrażenie, że wszyscy
młodzi ludzie z tej książki mają jakąś misję. Misja - to słowo występuje bardzo
często na kartach tej powieści i czasami mnie już to denerwowało. Misja po
misji i to dosłownie wszyscy mają te misje. Dla nikogo nie jest dziwne, że
nagle kilkoro uczniów znika ze szkoły na kilka miesięcy, bo jest na misji. Dla
mnie natomiast było to trochę nienaturalne.
Fabuła nie pędzi, a rozgrywa się w umiarkowanym tempie.
Wiele rzeczy przewidziałam (chyba przeczytałam już za dużo takich książek i
mało co potrafi mnie zaskoczyć :P), ale momentami nie spodziewałam się takiego
obrotu sprawy. Na kartach tej powieści opisany jest cały rok, jednak ja wcale
nie czułam upływu czasu. Występowały określenia takie jak "minęły dwa
tygodnie" czy "minął miesiąc". I co się przez ten czas działo?
Nie wiemy, ale bohaterowie są mniej więcej w tym samym punkcie co ten
"miesiąc" wcześniej. To trochę nielogiczne. Czasami natomiast było
zupełnie odwrotnie, bo w jednej chwili działo się kilka rzeczy na raz. Dla
przykładu na tej samej stronie bohaterowie beztrosko prowadzą rozmowę, żartują
i śmieją się, a nagle dzieje się coś strasznego i w następnym zdaniu już
umierają, by kilka słów potem ktoś ich cudownie uratował z opresji.
"- "Reinkaanyiukowanie"?
- Tak sobie wymyśliłem. Ale równocześnie mogę nazwać to bohaterowaniem albo "niewiarygodny egoista sam zamierza uratować świat"."
Z bohaterami również nie było zbyt kolorowo. O każdym z
nich wiele nie wiemy i mimo tego, że niby mają jakoś zarysowane cechy, to nie
bardzo da się ich scharakteryzować. Można powiedzieć, że wiemy o nich tylko
tyle, ile jest potrzebne. Headley, nasz główny bohater jest skryty i martwi się
o przyjaciół, ale kompletnie nie nadaje się na przywódcę, którym wyznaczył go
los i często podejmuje bardzo głupie i nieodpowiedzialne decyzje. Trochę mnie
denerwował swoim egoizmem i ciągłym zastanawianiem się jak to się stało, że to
właśnie on ma uratować świat i chyba kilkanaście razy czytałam praktycznie taki
sam wywód o tym, jaki to on biedny i jak bardzo mu trudno. Młoda piratka,
Yohual to chyba najbarwniejsza postać z całej książki. Zdecydowanie najbardziej
ją polubiłam. Jest twardą dziewczyną i mimo, że była najmłodsza, to chyba
najmądrzejsza i najbardziej odpowiedzialna z całej grupy Wybrańców. Vayleany
mnie dość mocno irytowała. Miała bardzo zmienny nastrój i obrażała się bez
powodu. Wyobraźcie sobie, że przez połowę książki była śmiertelnie obrażona i
wręcz nienawidziła chłopaka, w którym tak naprawdę była zakochana. Ale nie
odzywała się do niego i wmawiała sobie, że jest na niego zła, jednocześnie
czując motyle w brzuchu na jego widok. Reszta bohaterów też nie była świetnie
wykreowana i jakoś nie udało mi się z nimi zżyć czy ich polubić. Czasami miałam
wrażenie, że mają oni po dwanaście, a nie osiemnaście lat, bo często
zachowywali się głupio i nieodpowiedzialnie.
Relacje między nimi też nie były dobrze zbudowane. Co
prawda, książka pokazuje siłę przyjaźni, bo bohaterowie są w stanie się dla niej
poświęcić i oddać za siebie życie, ale chodzi mi tutaj o szybkość w nawiązaniu
tej relacji. Było to na zasadzie "O, jesteś Wybrańcem? To teraz będziemy
się przyjaźnić do końca życia!". Jasne, wspólna misja i przebywanie ze
sobą tyle czasu łączą ludzi, ale nie w tak szybkim czasie. Jest też ten wątek
miłosny, który dzieje się w tle i nie przyćmiewa fabuły, ale też nie zostałam
jego fanką.
Została jeszcze jedna rzecz, która bardzo mi tutaj
przeszkadzała, a mianowicie styl autorki. Pojawiały się nielogiczne zdania,
papierowe dialogi. Miałam wrażenie, że autorka pisze trochę bez emocji, bez
polotu, młodzieżowym językiem, który trochę gryzł się z realiami tego świata.
To debiut, więc myślę, że autorka powinna po prostu ćwiczyć i wyrobić sobie
pióro. Jednak na tę chwilę styl bardzo mnie męczył, ale po ok. 100 stronach
jakoś udało mi się do niego przyzwyczaić i dotrwałam do końca.
Mam wrażenie, że tak strasznie narzekam, ale tak szczerze
mówiąc to mimo wszystko ta książka mi się w miarę spodobała i naprawdę nie była
taka zła... Czytałam o wiele lepsze pozycje, ale także dużo gorsze. Myślę, że
jest to książka z ciekawym, wręcz wspaniałym pomysłem, który ma wprost ogromny
potencjał. Fabuła bardzo mi się spodobała, przydała by się jeszcze tylko mapka,
poprawa stylu i kreacji bohaterów i wyszłaby z tego bardzo dobra książka. Mimo
tych wszystkich minusów jestem ciekawa dalszych losów postaci i liczę, że
autorka poprawi swój warsztat i kolejne części będzie mi się czytało dużo
lepiej. Nie wiem ile tomów ma liczyć seria, ale myślę, że przeczytałabym
kontynuację tej opowieści. Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana z lektury, ale
dla samego pomysłu i fabuły można po nią sięgnąć. Po prostu nie nastawiajcie
się na coś świetnego, a na lekką historię, idealną na wakacje :)
Ocena: 6/10
Pomysł wydaje się ciekawy, choć z drugiej strony czuję, jakbym coś podobnego już kiedyś widziała. Niemniej fakt, że inne elementy kuleją w tej książce, mnie od niej odrzuca.
OdpowiedzUsuńDzięki, po "Wybrańcu" odpuszczę, bo coś czuję, że dostałabym drgawek przy takich bohaterach i stylu :D
OdpowiedzUsuńMoże dam szansę tej książce, ale za Twoją radą może nie będę oczekiwać zbyt wiele, a wtedy może mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się być średniawką. Może i bym się skusiła, ale niewyraźni bohaterowie całkowicie mnie zniechęcającą.
OdpowiedzUsuńPomysł na książkę faktycznie bardzo ciekawy! Może w kolejnych częściach styl autorki będzie lepszy, a bohaterowie ciekawiej wykreowani :)
OdpowiedzUsuńPomysł interesujący, ale raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alice :)
Masz podobne zdanie do mnie, choć moje jest jednak bardziej negatywne :D
OdpowiedzUsuń(ja ci tu jeszcze zrobię spam, jak znajdę dłuższą chwilę :D)
Szkoda, że nie do końca można wymagać, wiem, że fantastyka rządzi się prawem - brak jakichkolwiek oporów etc - ale mimo wszystko jednak wolę czytać coś co na prawdę jest dobre :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
rozchelstanaowca.blogspot.com