Dobrze wiecie, że książki tego typu nie są do końca w moich klimatach, ale gdy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Wyobrażacie sobie zakochać się w kimś i nie móc go dotknąć, przytulić, pocałować...?
Tytuł: Trzy kroki od siebie
Autor: Rachael Lippincott oraz Mikki Daughtry i Tobias Iaconis
Tłumaczenie: Maciej Potulny
Seria: -
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 334
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 2 cm
"Czy wyobrażasz sobie, że się zakochujesz, choć nie wolno ci nawet dotknąć drugiej osoby? Jedyną szansą Stelli na przeżycie są nowe płuca. Życie dziewczyny to ciągłe pobyty w szpitalu, przyjmowanie leków i oczekiwanie na przeszczep. W tym czasie musi zachować bezpieczną odległość od wszystkich, żeby nie narażać układu odpornościowego osłabionego nieustanną walką z zakażeniami i antybiotykoopoornymi bakteriami. Bez żadnych wyjątków. Will już dawno porzucił nadzieje na wyleczenie. Gdy tylko skończy osiemnaście lat i będzie mógł decydować o sobie, zamierza skończyć ze szpitalem, lekami i drenażem. Marzy o podróżach i poznawaniu świata. Stella wie, że powinna się trzymać od Willa z daleka. Wystarczy jeden oddech, jeden pocałunek, by jedno zaraziło drugie. Oboje są świadomi, że mogą umrzeć. Ale im więcej czasu spędzają w swoim towarzystwie na szpitalnych korytarzach, tym bardziej narzucony z góry dystans przypomina nieludzką karę. Czy trochę bliskości to naprawdę wyrok śmierci dla nastolatków? Czy można uleczyć złamane serce? Dramat romantyczny o nieuleczalnej chorobie, jaką jest mukowiscydoza, i miłości, która rozkwita pomimo zakazów." [lubimyczytać.pl]
Książka porusza bardzo trudny temat. Opowiada o tym jak choroba może być przeszkodą w miłości i szczęściu. Byłam ciekawa jak zostaną przedstawione realia życia osoby chorej na mukowiscydozę i uważam, że zostało to zrobione bardzo dobrze. Akcja książki dzieje się cały czas w szpitalu, więc czytamy o tym jak wygląda leczenie, ile trzeba brać tabletek i co robić, by nie narazić swojego organizmu na różnorakie infekcje. Mamy jednak dwa zupełnie różne oblicza pacjenta. Stella ma fioła na punkcie organizacji i porządku. Zawsze musiała mieć wszystko poukładane, brała lekarstwa i robiła dokładnie to, co było napisane w zaleceniach. Jej życie polegało na ciągłej walce z mukowiscydozą, a szpital był jej drugim domem. Natomiast Will miał całe to leczenie gdzieś. Nie chciał brać tabletek i wykonywać wszystkich potrzebnych czynności. Miał tego wszystkiego dość. Wiedział, że zostało mu tylko kilka lat życia i nie chciał ich zmarnować. Pragnął podróżować, wykorzystać jakoś ten czas, który mu pozostał, zobaczyć coś oprócz wnętrz szpitali. Było dla mnie bardzo przykre czytać o tym, z jak wielkim ciężarem musieli się mierzyć każdego dnia, jak choroba wyniszczała ich fizycznie i psychicznie, jak ciężkie były myśli o śmierci... Kiedy ktoś jest zdrowy, to często nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda życie osób chorych. Na wszystko narzekamy, a tak naprawdę posiadamy najważniejsze, czyli zdrowie. Myślę, że możemy się wiele uczyć od chorych, którzy mimo wszystko starają się cieszyć z życia i codziennie walczą o każdy następny dzień. Ta historia skłoniła mnie właśnie do takich refleksji. Bardzo ważnym elementem książki były emocje, towarzyszące bohaterom na każdym kroku, które sprawiały, że przeżywałam wszystko razem z nimi, a przy tych najbardziej wzruszających chwilach zakręciła mi się łezka w oku.
Książkę czyta się bardzo szybko i, mimo trudnego tematu, lekko i przyjemnie. Pochłaniałam kolejne strony w mgnieniu oka i byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Sam wątek główny jest dość oczywisty. Mamy tutaj schemat 'od nienawiści do miłości', ale od samego początku wiadomo, co będzie się działo między tą dwójką. Jednak uczucie między Stellą, a Willem było przepiękne i rozwijało się powoli, krok po kroku. Bardzo im kibicowałam i chciałam, żeby im się udało. Cały czas miałam nadzieję, że jakimś cudownym sposobem zostaną wyleczeni i będą mogli być razem, chociaż oczywiście wiedziałam, że się tak nie stanie, bo w przypadku mukowiscydozy jest to niemożliwe i można jedynie wydłużać sobie życie. Ogólnie wątek miłosny, czyli w sumie to, na czym opiera się książka, zdecydowanie na plus. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale budowanie wspaniałej i emocjonalnej relacji między tą dwójką. Podczas czytania towarzyszyło mi straszne uczucie, bo czułam, że zakończenie to nie będzie jeden wielki happy end. Jednak szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że w ten sposób historia zostanie skończona. Zakończenie było słodko-gorzkie, popłakałam się na nim, ale bardzo mi się podobało.
Bohaterowie byli wykreowani bardzo dobrze. O Stelii i Willu już trochę wspominałam, ale ogólnie bardzo ich polubiłam, a Willa to w ogóle uwielbiam <3 Jednak postacie drugoplanowe również są dopracowane. Nie jest to książka, w której tylko ci pierwszoplanowi mają własne charaktery i historie życia, ale o wszystkich coś wiemy i mogą zyskać naszą sympatię. Barb, czyli pielęgniarka, jest po prostu genialna. Chodziło jej tylko i wyłącznie o dobro jej podopiecznych, a Stellę kochała i była dla niej taką "dobrą ciocią". Poe, przyjaciel Stelli, również chory na mukowiscydozę, również był bardzo ważną i istotną postacią i bardzo go polubiłam. Dowiadujemy się też sporo o rodzicach i przyjaciołach Willa i Stelli, a także o jej siostrze Abby. Ogólnie wszyscy bohaterowie mieli jakiś wpływ na tę historię, bo mieli wpływ na życie i decyzje głównych postaci.
"Jeśli mam umrzeć, to najpierw chciałbym trochę pożyć".
Po przeczytanej książce obejrzałam również film, który również przypadł mi do gustu. Mimo, że znałam już całą fabułę, uważam, że był dobrze zrobiony. Trzeba zauważyć, że nie jest to ekranizacja - to książka została napisana na podstawie scenariusza do filmu. Wszystko jest praktycznie takie same. Nie wychwyciłam żadnych znaczących różnic i miałam wrażenie, że nawet niektóre dialogi są identyczne. Jeśli kogoś zawsze irytują różnice między filmem, a książką, to w tym wypadku będzie usatysfakcjonowany. Gra aktorska była na bardzo wysokim poziomie. Cole Sprouse (Will) oraz Haley Lu Richardson (Stella) bardzo dobrze oddawali emocje postaci i zagrali swoje role znakomicie.
Autorka książki zdołała ubrać w słowa to, co działo się na ekranie i stworzyć z tego piękną pisaną historię. Styl autorki jest bardzo lekki, a książka ma dzięki temu w sobie coś uroczego i przyjemnego, mimo że jest tak trudna i dramatyczna.
Podsumowując, nie sądziłam, że ta historia aż tak mi się spodoba. Skłoniła mnie do refleksji, zaciekawiła i w wielu momentach wzruszyła. Zdecydowanie polecam zarówno książkę, jak i film!
Ocena: 9/10
"Przepaść między nami nigdy nie zniknie ani nawet się nie zmniejszy. Zawsze będą nas dzielić trzy kroki. "
Ja najpierw sięgnęłam po film - tak z nudów, czystej ciekawości. A potem zaczęłam grzebać. W tym sięgnęłam po książkę. I w sumie trochę się poirytowałam. XD Materiał na ten temat właśnie przygotowałam i ech, no czeka w kolejce. Chociaż chętnie wrzuciłabym go natychmiast. Głównie dlatego, że jednak jestem trochę poirytowana. XD
OdpowiedzUsuń