Tajemnica Askiru to seria, którą bardzo, bardzo lubię. Jednak dopiero niedawno znalazłam czas, by przeczytać kolejny tom. Czy podobał mi się tak samo jak poprzednie? Może mniej, a może bardziej?
Tytuł: Oko pustyni
Autor: Richard Schwartz
Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Seria: Tajemnica Askiru
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 413
Poprzednia część: Drugi legion
Następna część: Pierwszy róg
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 3 cm
"W poszukiwaniu sojuszników w walce z niszczycielskim Thalakiem wojownik Havald, pół-elfka Leandra, mroczna elfka Zokora i pozostali członkowie drużyny trafiają do pustynnego Besarajnu. Są zmuszeni zostać tu dłużej, by uwolnić Leandrę z rąk handlarzy niewolników. Wpadają przy tym w wir walki o tron, która wstrząsa Gasalabadem, stolicą monarchii. Niebagatelną rolę odegra w niej magiczny artefakt − Oko Gasalabadu, a Havaldowi i jego towarzyszom przyjdzie się zmierzyć z politycznymi intrygami, knowaniami zamachowców, mroczną magią nekromantów i… ze sługą Arminem, któremu nie zamykają się usta." [lubimyczytać.pl]
W pierwszym tomie akcja działa się w jednym miejscu, w Gospodzie pod Głowomotem, w drugim bohaterowie przemieszczali się, natomiast w tej części poznajemy niesamowity świat Besarajnu. Wydaje mi się, że autor wykreował naprawdę wspaniały świat, w którym wszystko jest dopracowane, a my tak naprawdę znamy tylko kawałek tego całego uniwersum. Powieść ma taki swój klimat, kultura i obyczajowość tych ludzi jest bardzo ciekawa, a także interesujące było dla mnie była struktura władzy w tym państwie, podzielenie go na te wszystkie Domy (Lwa, Tygrysa, Orła i wiele innych). Bardzo brakuje mi w tej serii mapki, która pozwoliłaby mi na lepsze wyobrażenie sobie tych wszystkich miejsc w przestrzeni. Zdecydowanie są to moje klimaty i uwielbiam książki tego typu.
Ten tom skupia się przede wszystkim na intrygach z królewskiego dworu, w czym Havald nie jest zbyt dobry. Tutaj to Leandra jest zdecydowanie na pierwszym planie i prowadzi negocjacje w imię swej królowej. Bardzo podobało mi się nawiązania do ich rodzinnego królestwa, do przeszłości Leandry oraz Havalda. Mamy tutaj też elementy walki o władzę, motyw przepowiedni, z którym autor poradził sobie bardzo dobrze, magię nekromantów, która stanowiła duży kontrast do magii Leandry oraz jeden z moich ulubionych wątków, czyli gryf <3 Akcja czasami zwalnia, czasami przyspiesza, ale ogólnie jest utrzymana w takim wartkim tempie. Nie ma momentów nudy, ani też takich, że wszystko dzieje się za szybko i nie można połapać się o co chodzi. Książka wciąga, po prostu chce się ją czytać! Autor ma wszystko dopracowane, nie znalazłam żadnych błędów logicznych, a często się to zdarza przy tak dużych uniwersach. Tutaj jednak odnoszę wrażenie, że autor wszystko sobie idealnie zaplanował. Ten tom przynosi sporo wyjaśnień, ale także masę pytań, a po zakończeniu, nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Mam nadzieję, że jak najszybciej będzie mi dane go przeczytać.
„Przysiągłem sobie, że kiedy to wszystko minie, poszukam jakiegoś spokojnego miejsca i zajmę się uprawą jabłoni. Jabłka były dobre.”
Żałuję, że w tym tomie jest mniej Zokory, czyli mojej ulubionej postaci. Mroczna elfka zdecydowanie ubarwiała tę historię i często wprowadzała elementy humorystyczne. Oko pustyni skupia się najbardziej na Havaldzie oraz Leandrze. Lubię te postacie, ale czasami miałam wrażenie, że pozostali członkowie ich drużyny są nieco pomijani. Niemniej jednak cały czas dało się odczuć wspaniałą atmosferę w ich grupie oraz pięknie zbudowane relacje przyjaźni i zaufania. Uważam, że bardzo ciekawym bohaterem jest Armin, bo z pozoru zbyt gadatliwy, ale oddany sługa, kryje w sobie coś więcej. Ogólnie Richard Schwartz kreuje bardzo złożone i charakterne postacie, które da się polubić lub znienawidzić.
Mamy tutaj sporo wątków miłosnych, jednakże są one zdecydowanie jedynie w tle. Na pewno nie jest to najważniejszy element tej książki. Choć ciężko jest bohaterom pielęgnować te relacje, w obliczu tak ważnej misji, to jednak w dalszym ciągu trwają przy sobie. Nie brakuje kłótni czy nieporozumień, ale to sprawia, że te związki są prawdziwe i nie zrobione na siłę.
Styl pisania autora jest specyficzny i zdecydowanie nie przypomina współczesnego języka. Czasem czyta się trochę ciężko, ze względu na mnogość opisów, natomiast bardzo podoba mi się ten styl. Jest barwny, autor ma duży zasób słownictwa, a przede wszystkim jest oryginalny i nie spotkałam się wcześniej z podobnym.
"Ciągle wzbraniacie mi słów, essera! Bogowie dali je nam, by nas odróżnić od zwierząt. Bez słów nie jesteśmy lepsi od psów, które czołgają się w kurzu u stóp swego pana i mogą tylko szczekać. - To szczekaj! - odparła ściągając brwi."
Podsumowując, uważam że jest to warta przeczytania seria. Zdecydowanie wszystkim ją polecam, bo to genialna, dopracowana historia z barwnymi bohaterami, napisana bardzo oryginalnym piórem Richarda Schwartza. Ja jestem zachwycona, to są zdecydowanie moje klimaty i nie mogę się doczekać następnych części!
Ocena: 9/10
Ale tu się pozmieniało <3
OdpowiedzUsuńNo wiesz, co do książki - też ją kocham. Chociaż ostatnio miałam dyskusję z dziewczyną, której się nie podobało i powiem ci, że miałam wrażenie, że ona mówi o zupełnie innej książce XD