Po tej książce spodziewałam się czegoś fenomenalnego, niesamowitego i wciągającego. Było tyle pozytywnych opinii, że musiałam sprawdzić, czy mnie też zachwyci. I tak, już wiem, dlaczego tak wiele ludzi ją uwielbia i mi też bardzo się spodobała! Tym razem nie będę sama pisała opisu, bo ten "gotowy" mi się podoba, a do tego bałabym się, że coś zdradzę.
Autor: Nora K. Jemisin
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Seria: Pęknięta ziemia
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 440
Poprzednia część: -
Następna część: Wrota obelisków
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Kitty's Reading Challenge: High fantasy
Abc czytania: Wariant autorski: J
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 3,5 cm
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
"Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę."
Zupełnie nie wiem, jak zabrać się do tej recenzji... Mam w głowie mniej więcej to, co chcę napisać, ale nie umiem tego ubrać w słowa i po prostu mam problem opisany w cytacie powyżej, co dowodzi jak bardzo ta książka jest wspaniała! Jednak zacznę może od czegoś, co na pierwszy rzut oka odróżnia tę książkę od innych. Autorka wykorzystała narrację trzecioosobową, w pewnym momencie pierwszoosobową, ale również drugoosobową, co było genialne! Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, ale powiem szczerze, bardzo mi się to spodobało. Dzięki temu zabiegowi mogliśmy poczuć się jak Essun i wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji.
Autorka stworzyła bardzo ciekawy świat, którego na początku zupełnie nie rozumiałam. Trochę czasu zajęło mi oswojenie się ze wszystkimi nazwami i zasadami Bezruchu. Potem odkryłam, że na końcu są dodatki opisujące wszystkie Piąte Pory Roku i słowniczek, więc gdy się z tym zapoznałam, było mi o wiele łatwiej ogarnąć to wszystko. Zdecydowanie pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Wydarzenia mnie wciągnęły i po prostu pochłonęłam tę książkę albo inaczej - to ona pochłonęła mnie! Wiele razy zostałam zaskoczona, a powieść mogę uznać za bardzo oryginalną i nieprzewidywalną. Ważnym aspektem tej książki jest społeczeństwo, wykreowane przez autorkę. Ludzie, którzy muszą sobie radzić z zagładą w postaci Piątych Pór Roku i są w stanie zrobić wszystko by przetrwać. Ciekawy jest sposób panowania nad górotworami - są to takie potężne istoty, a jednak kontrolowane przez Stróżów.
Poznajemy trzy kobiety - każda z nich jest górotworem i musi mierzyć się ze swoimi problemami. Różnią się wiekiem i wiedzą o swoim darze. Damaya to młoda dziewczyna, która została zabrana z rodzinnego domu by uczyć się w Fulcrum, miejscu w którym szkoli się górotwory. Widzimy, jak traktowane są Żwiry i jak przebieg trening. Damaya jest subtelna, ale odważna i potrafi postawić na swoim. Bardzo ją polubiłam, jak i rozdziały z nią związane, bo ciekawiło mnie to, jak będzie sobie radziła w Fulcrum.
Sjenit jest już dorosłą kobietą i razem z Alabastrem, dziesięciopierściennkiem wyjeżdża na misję. Tutaj możemy już zobaczyć konsekwencje nauki w Fulcrum, bo Sjen też została tam wychowana. Jest tutaj pokazane do czego zmuszają górotwory Stróże. Zdecydowanie akcja była ciekawa, wciągająca i wątek Sjenit polubiłam chyba najbardziej. Alabaster też był ciekawą postacią - irytującą, ale mimo to dającą się lubić. Denerwował mnie przede wszystkim tym, że nie chciał się dzielić swoją wiedzą, która bardzo przydałaby się Sjen.
Essun jest z nich najstarsza i najwięcej już przeszła. Straciła jedno dziecko, drugie zostało porwane i kobieta wyrusza na poszukiwanie córki Nassun. Tutaj najbardziej zauważamy konsekwencje Piątej Pory Roku - wędrówkę ludzi, zawiązywanie wspólnot. Rozdziały o Essun również przypadły mi do gustu i czytałam je z zapartym tchem. Intrygującym bohaterem jest dla mnie Hoa i jestem ciekawa jego roli w kolejnej części.
Podczas lektury kilkukrotnie zastanawiałam się w jaki sposób te trzy bohaterki są ze sobą powiązane i w sumie, skoro książka jest tak naprawdę o Essun, po co historie Damayi i Sjenit. Ale zakończenie wszystko wyjaśniło! Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała i kiedy czytałam te ostatnie rozdziały nie mogłam wyjść z podziwu dla pomysłu autorki. Ale... Tak się nie powinno kończyć książek!!! Nie zgadzam się! Znacie to uczucie, kiedy przekręcacie kartkę, żeby poznać dalsze wydarzenia i okazuje się, że to koniec? Ja nie wytrzymam bez kolejnego tomu i muszę jak najszybciej go zdobyć!
Wiem, że trochę się rozpisuję, ale wspomnę jeszcze o tajemniczym i intrygującym stylu autorki. Zdecydowane pani Jemisin potrafi budować napięcie i wywoływać emocje w czytelniku. Humoru za wiele nie było, ale sama tematyka nie bardzo się do tego nadaje. Wykreowanie świata jest bardzo dobre, pojawiło się sporo opisów na temat Bezruchu, ale zabrakło mi jednego - mapki, dzięki której mogłabym jeszcze lepiej wyobrazić sobie ten świat i śledzić drogę pokonywaną przez bohaterów. Ważnym aspektem są też mądrości kamieni, wstawki z różnych ksiąg czy podręczników na końcu każdego rozdziału. Zdecydowanie ciekawy pomysł i sprawia to, że jeszcze bardziej ciekawi czytelnika to uniwersum.
Podsumowując tę długą recenzję - naprawdę jestem pod wrażeniem! Zakończenie powala na łopatki, bohaterowie są wyraziści, a sam pomysł niesamowity i oryginalny. Zdecydowanie polecam!
Ocena: 10/10
"Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę."
Oto prawdziwy problem: nie niemożliwość wyartykułowania myśli, ale fakt, że słowa wydają się niewystarczające.
Zupełnie nie wiem, jak zabrać się do tej recenzji... Mam w głowie mniej więcej to, co chcę napisać, ale nie umiem tego ubrać w słowa i po prostu mam problem opisany w cytacie powyżej, co dowodzi jak bardzo ta książka jest wspaniała! Jednak zacznę może od czegoś, co na pierwszy rzut oka odróżnia tę książkę od innych. Autorka wykorzystała narrację trzecioosobową, w pewnym momencie pierwszoosobową, ale również drugoosobową, co było genialne! Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, ale powiem szczerze, bardzo mi się to spodobało. Dzięki temu zabiegowi mogliśmy poczuć się jak Essun i wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji.
Autorka stworzyła bardzo ciekawy świat, którego na początku zupełnie nie rozumiałam. Trochę czasu zajęło mi oswojenie się ze wszystkimi nazwami i zasadami Bezruchu. Potem odkryłam, że na końcu są dodatki opisujące wszystkie Piąte Pory Roku i słowniczek, więc gdy się z tym zapoznałam, było mi o wiele łatwiej ogarnąć to wszystko. Zdecydowanie pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Wydarzenia mnie wciągnęły i po prostu pochłonęłam tę książkę albo inaczej - to ona pochłonęła mnie! Wiele razy zostałam zaskoczona, a powieść mogę uznać za bardzo oryginalną i nieprzewidywalną. Ważnym aspektem tej książki jest społeczeństwo, wykreowane przez autorkę. Ludzie, którzy muszą sobie radzić z zagładą w postaci Piątych Pór Roku i są w stanie zrobić wszystko by przetrwać. Ciekawy jest sposób panowania nad górotworami - są to takie potężne istoty, a jednak kontrolowane przez Stróżów.
Powinnaś wiedzieć, jak wielkie masz szczęście: górotwory często poznają swoją prawdziwą naturę, zabijając członka rodziny albo któregoś z przyjaciół. W końcu to ci, których kochamy, najbardziej nas krzywdzą.
Poznajemy trzy kobiety - każda z nich jest górotworem i musi mierzyć się ze swoimi problemami. Różnią się wiekiem i wiedzą o swoim darze. Damaya to młoda dziewczyna, która została zabrana z rodzinnego domu by uczyć się w Fulcrum, miejscu w którym szkoli się górotwory. Widzimy, jak traktowane są Żwiry i jak przebieg trening. Damaya jest subtelna, ale odważna i potrafi postawić na swoim. Bardzo ją polubiłam, jak i rozdziały z nią związane, bo ciekawiło mnie to, jak będzie sobie radziła w Fulcrum.
Sjenit jest już dorosłą kobietą i razem z Alabastrem, dziesięciopierściennkiem wyjeżdża na misję. Tutaj możemy już zobaczyć konsekwencje nauki w Fulcrum, bo Sjen też została tam wychowana. Jest tutaj pokazane do czego zmuszają górotwory Stróże. Zdecydowanie akcja była ciekawa, wciągająca i wątek Sjenit polubiłam chyba najbardziej. Alabaster też był ciekawą postacią - irytującą, ale mimo to dającą się lubić. Denerwował mnie przede wszystkim tym, że nie chciał się dzielić swoją wiedzą, która bardzo przydałaby się Sjen.
Okazuj honor w chwilach bezpieczeństwa, w zagrożeniu walcz zaś o przetrwanie.
Essun jest z nich najstarsza i najwięcej już przeszła. Straciła jedno dziecko, drugie zostało porwane i kobieta wyrusza na poszukiwanie córki Nassun. Tutaj najbardziej zauważamy konsekwencje Piątej Pory Roku - wędrówkę ludzi, zawiązywanie wspólnot. Rozdziały o Essun również przypadły mi do gustu i czytałam je z zapartym tchem. Intrygującym bohaterem jest dla mnie Hoa i jestem ciekawa jego roli w kolejnej części.
Podczas lektury kilkukrotnie zastanawiałam się w jaki sposób te trzy bohaterki są ze sobą powiązane i w sumie, skoro książka jest tak naprawdę o Essun, po co historie Damayi i Sjenit. Ale zakończenie wszystko wyjaśniło! Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała i kiedy czytałam te ostatnie rozdziały nie mogłam wyjść z podziwu dla pomysłu autorki. Ale... Tak się nie powinno kończyć książek!!! Nie zgadzam się! Znacie to uczucie, kiedy przekręcacie kartkę, żeby poznać dalsze wydarzenia i okazuje się, że to koniec? Ja nie wytrzymam bez kolejnego tomu i muszę jak najszybciej go zdobyć!
Dom to ludzie (...). Dom to wszystko to, co zabieracie, a nie to, co zostawiacie za sobą.
Wiem, że trochę się rozpisuję, ale wspomnę jeszcze o tajemniczym i intrygującym stylu autorki. Zdecydowane pani Jemisin potrafi budować napięcie i wywoływać emocje w czytelniku. Humoru za wiele nie było, ale sama tematyka nie bardzo się do tego nadaje. Wykreowanie świata jest bardzo dobre, pojawiło się sporo opisów na temat Bezruchu, ale zabrakło mi jednego - mapki, dzięki której mogłabym jeszcze lepiej wyobrazić sobie ten świat i śledzić drogę pokonywaną przez bohaterów. Ważnym aspektem są też mądrości kamieni, wstawki z różnych ksiąg czy podręczników na końcu każdego rozdziału. Zdecydowanie ciekawy pomysł i sprawia to, że jeszcze bardziej ciekawi czytelnika to uniwersum.
Podsumowując tę długą recenzję - naprawdę jestem pod wrażeniem! Zakończenie powala na łopatki, bohaterowie są wyraziści, a sam pomysł niesamowity i oryginalny. Zdecydowanie polecam!
Ocena: 10/10
słyszałam już wiele dobrego o całej serii i jestem przekonana do jej przeczytania, nie wiem tylko, kiedy uda mi się ją upolować, ale jak tylko zobaczę ją w bibliotece, nie przejdę obojętnie obok takiej perełki. cieszę się, że jesteś tak zadowolona z lektury! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wpadnie w Twoje ręce!
UsuńChyba muszę przyjrzeć się bliżej tej serii. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńMam wielką ochotę na tę książkę. Bohaterowie wydają mi się bardzo intrygujący, a sama fabuła oryginalna. Do tego tajemniczy styl autorki i umiejętność budowania napięcia bardzo do mnie przemawiają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♡
W takim razie zdecydowanie polecam!
UsuńBardzo zachęcająca recenzja! Aż mnie teraz po tę książkę kusi :D
OdpowiedzUsuńNiestety, ale mnie ta książka nie wciągnęła. Wszystko wydawało się takie pogmatwane i jakieś sztuczne :(
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda :(
UsuńTa książka jest genialna, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu tak mało osób o niej wie!
Jest cudowna! Ale mi się wydaje, że swego czasu była popularna... :)
UsuńJa książkę uwielbiam i chyba nie muszę o tym nikomu mówić, ALE znajoma zwróciła mi uwagę ostatnio na ciekawą rzecz. "Schaff" czasem jest zapisywany jako "Shaff" - korektor zdecydowanie przeoczył xD
OdpowiedzUsuńJa chyba również przeoczyłam, bo nie zwróciłam na to uwagi xD
UsuńMi najbardziej spodobało się wykorzystanie 3 sposobów narracji na raz w jednej powieści :)
OdpowiedzUsuń