Wiecie, że uwielbiam książki pani Maas i oczywiście nie było opcji, żebym miała nie sięgnąć po Królową cieni, czyli czwarty tom serii Szklany tron. Opinie o tym cyklu są podzielone, ale ja zdecydowanie należę do miłośników tej serii!
UWAGA!! Spoilery mogą się pojawić jedynie w opisie. W dalszej części recenzji spoilerów do pozostałych części nie ma!
Tytuł: Królowa cieni
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Seria: Szklany tron
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 848
Poprzednia część: Dziedzictwo ognia
Następna część: Imperium burz
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 6,4 cm
Zmierz się z tytułami z Olą K: Królowa
52 książki roku 2017
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Opis: Celaena Sardothien wiele przeszła. Po morderczym treningu u jednego z największych wojowników fae w historii wraca do Rifthold, ale nie jest już tą samą dziewczyną co wcześniej. Celaeny już nie ma, zastąpiła ją Aelin Ashryver Galathynius, Ogniste Serce, królowa Terrasenu i nie cofnie się przed niczym, aby odzyskać swoje dziedzictwo.
Opinia: BEZ SPOILERÓW
Jestem pod ogromnym wrażeniem, minął dzień odkąd skończyłam tę książkę i cały czas zastanawiam się, co ja mam w tej recenzji w ogóle napisać. Cóż, dałam sobie niełatwe zadanie napisania opinii o 4 części cyklu, bez spoilerów, ale chcę, żeby wszyscy mogli ten post przeczytać. Ta książka to po prostu jedna wielka akcja. Tak jak poprzednia część skupiała się bardziej na psychice głównej bohaterki, na samym treningu jej magii czy przygotowaniach do wojny, intrygach, spiskach buntowników, tak tutaj mamy już ataki, bitwy, wojny, ucieczki i porwania, czyli samo centrum akcji. Wszystko dzieje się szybko, nie daje czytelnikowi ani chwili wytchnienia ani możliwości oderwania się od lektury. Kiedy już myślałam, że już nic nie da rady mnie zaskoczyć, Sarah J. Maas bombardowała mnie kolejnymi zwrotami akcji, zagadkami i tajemnicami. Mam wrażenie jakby autorka od samego początku, od momentu napisania pierwszej strony Szklanego tronu wiedziała już jak to się wszystko dalej potoczy. Tworząc te pierwsze wątki, które potem przybrały zupełnie inny obrót, tworząc bohaterów, już od razu wiedziała co potem ich czeka. Naprawdę jestem pełna podziwu, bo to wszystko jest tak genialnie wymyślone i dopracowane. Nie ma tu miejsca na przewidywalność, prawie na każdej stronie coś się dzieje. Słyszałam opinie, że z części na część jest coraz gorzej. Ja sie z tym kompletnie nie zgadzam i uważam, że każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego!
Bohaterowie to po prostu ludzie z krwi i kości. Czasami miałam ochotę przyłożyć im za głupotę, ale z drugiej strony kochałam ich za te ludzkie błędy i niedoskonałości. Nie byli idealni, to jest pewne, ale nie zachowywali się też idiotycznie, ale po prostu normalnie. Główną bohaterkę lubię od pierwszego tomu i bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza jej postać. Przeszła ogromną przemianę i widać to. Jeden z moich ulubieńców, czyli Chaol również się zmienił. Wydaje mi się, że był nieco zagubiony w całej tej sytuacji, ale cieszę się, że w końcu był szczęśliwy. W tym tomie Dorian odgrywa ogromną rolę. Widzimy jak walczy do samego końca, jak dojrzewa i przestaje być tylko chłopcem, ale staje się mężczyzną. Rowan to jest moja miłość <3 Kocham jego postać i z początku bałam się, że wszystko się popsuje, przez wątek miłosny, ale w końcu stwierdziłam, że jednak to musiało tak być :) Uwielbiam również Aediona, Lysandrę, Manon i mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale przestałoby Wam się chcieć to czytać :D
Styl pani Maas bardzo się zmienił w porównaniu z pierwszą częścią. Widać, że wyrobiła sobie pióro i pisze z większą swobodą i lekkością. Jest trochę humoru, zabawnych dialogów i sytuacji. Od samego początku wciągnęłam się w wir wydarzeń i nie dałam rady go opuścić, aż do samego końca.
Podsumowując jeśli jeszcze nie znacie Szklanego tronu to apeluję, żebyście w końcu to zmienili. Jest to genialna seria, jedna z lepszych jakie czytałam w życiu. Uwielbiam wszystkie książki Sarah J. Maas, ale gdybym miała wybierać między ST a Dworami, z lekkim wahaniem, ale wskazałabym Szklany tron <3
Ocena: 10/10 <3
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ
Opis: Celaena Sardothien wiele przeszła. Po morderczym treningu u jednego z największych wojowników fae w historii wraca do Rifthold, ale nie jest już tą samą dziewczyną co wcześniej. Celaeny już nie ma, zastąpiła ją Aelin Ashryver Galathynius, Ogniste Serce, królowa Terrasenu i nie cofnie się przed niczym, aby odzyskać swoje dziedzictwo.
"Spędziłem wieki, wędrując po świecie – od imperiów do królestw, a stamtąd na pustkowia. Nigdy się nie zatrzymywałem - nawet na chwilę. I przez cały ten czas wpatrywałem się w horyzont, myśląc o tym, co czeka za następnym oceanem, za następną górą. Ale myślę... myślę, że przez cały ten czas – przez wszystkie te wieki – to ciebie szukałem".
Opinia: BEZ SPOILERÓW
Jestem pod ogromnym wrażeniem, minął dzień odkąd skończyłam tę książkę i cały czas zastanawiam się, co ja mam w tej recenzji w ogóle napisać. Cóż, dałam sobie niełatwe zadanie napisania opinii o 4 części cyklu, bez spoilerów, ale chcę, żeby wszyscy mogli ten post przeczytać. Ta książka to po prostu jedna wielka akcja. Tak jak poprzednia część skupiała się bardziej na psychice głównej bohaterki, na samym treningu jej magii czy przygotowaniach do wojny, intrygach, spiskach buntowników, tak tutaj mamy już ataki, bitwy, wojny, ucieczki i porwania, czyli samo centrum akcji. Wszystko dzieje się szybko, nie daje czytelnikowi ani chwili wytchnienia ani możliwości oderwania się od lektury. Kiedy już myślałam, że już nic nie da rady mnie zaskoczyć, Sarah J. Maas bombardowała mnie kolejnymi zwrotami akcji, zagadkami i tajemnicami. Mam wrażenie jakby autorka od samego początku, od momentu napisania pierwszej strony Szklanego tronu wiedziała już jak to się wszystko dalej potoczy. Tworząc te pierwsze wątki, które potem przybrały zupełnie inny obrót, tworząc bohaterów, już od razu wiedziała co potem ich czeka. Naprawdę jestem pełna podziwu, bo to wszystko jest tak genialnie wymyślone i dopracowane. Nie ma tu miejsca na przewidywalność, prawie na każdej stronie coś się dzieje. Słyszałam opinie, że z części na część jest coraz gorzej. Ja sie z tym kompletnie nie zgadzam i uważam, że każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego!
"- Nie możesz nas po prostu wyrzucić! Co my teraz poczniemy? Gdzie się udamy?
- Słyszałam, że w piekle jest szczególnie ładnie o tej porze roku."
Bohaterowie to po prostu ludzie z krwi i kości. Czasami miałam ochotę przyłożyć im za głupotę, ale z drugiej strony kochałam ich za te ludzkie błędy i niedoskonałości. Nie byli idealni, to jest pewne, ale nie zachowywali się też idiotycznie, ale po prostu normalnie. Główną bohaterkę lubię od pierwszego tomu i bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza jej postać. Przeszła ogromną przemianę i widać to. Jeden z moich ulubieńców, czyli Chaol również się zmienił. Wydaje mi się, że był nieco zagubiony w całej tej sytuacji, ale cieszę się, że w końcu był szczęśliwy. W tym tomie Dorian odgrywa ogromną rolę. Widzimy jak walczy do samego końca, jak dojrzewa i przestaje być tylko chłopcem, ale staje się mężczyzną. Rowan to jest moja miłość <3 Kocham jego postać i z początku bałam się, że wszystko się popsuje, przez wątek miłosny, ale w końcu stwierdziłam, że jednak to musiało tak być :) Uwielbiam również Aediona, Lysandrę, Manon i mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale przestałoby Wam się chcieć to czytać :D
Styl pani Maas bardzo się zmienił w porównaniu z pierwszą częścią. Widać, że wyrobiła sobie pióro i pisze z większą swobodą i lekkością. Jest trochę humoru, zabawnych dialogów i sytuacji. Od samego początku wciągnęłam się w wir wydarzeń i nie dałam rady go opuścić, aż do samego końca.
"- Dlaczego płaczesz? - spytał (…)
- Płaczę - Aelin pociągnęła nosem - bo śmierdzisz tak bardzo, że oczy mi łzawią."
Podsumowując jeśli jeszcze nie znacie Szklanego tronu to apeluję, żebyście w końcu to zmienili. Jest to genialna seria, jedna z lepszych jakie czytałam w życiu. Uwielbiam wszystkie książki Sarah J. Maas, ale gdybym miała wybierać między ST a Dworami, z lekkim wahaniem, ale wskazałabym Szklany tron <3
Ocena: 10/10 <3
Jestem w trakcie poznawania Dworów! Szklany Tron zachęca, ale muszę się jeszcze zastanowić nad tym, czy chcę sięgać po tę serię :)
OdpowiedzUsuńApeluję, że zabiorę się za tę serię jak tylko upoluję ją w bibliotece, bo ostatnio mam na nią lekką fazę :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam recenzję na NIE pierwszego tomu. Hmm... Nie czytałam żadnej książki autorki i zastanawiam się, od której serii zacząć.
OdpowiedzUsuńChyba dam tej serii drugą szansę :D
OdpowiedzUsuńteż uważam, że z tomu na tom jest coraz lepiej <3 teraz prawie kończę Imperium <3
OdpowiedzUsuńA co myślisz o ostatniej z książek Ricka Riordana, "Statek umarłych"? Fajnie byłoby usłyszeć Twoje zdanie, bo po lekturze Twojego bloga bardzo je sobie cenię. Dla mnie Riordan to sama czołówka jeśli chodzi o fantastykę dla młodzieży i zresztą nie tylko. Genialnie "ożywia" różne mitologie w swoich powieściach, tak jak w ostatniej "ożywił" mitologię nordycką. Aż się nie chce tego świata opuszczać. Pozdrówki. ;)
OdpowiedzUsuń