Opinia czy recenzja? Oto jest pytanie! Czy mogę nazywać moje wpisy na blogu recenzjami?

piątek, 6 lipca 2018

Cześć! Ostatnio zastanowiła mnie pewna sprawa... Zauważyłam, że wielu blogerów używa zwrotu opinia, zamiast recenzja, gdy mówi o swoich postach. Owszem, nie powinno mnie to dziwić, w końcu można używać tego zamiennie, ale nie rozumiem czemu niektórzy na siłę zmieniają tę recenzję na opinię, poprawiają się, gdy źle powiedzą i poprawiają innych. Wiem, że nie chcemy się wywyższać i nazywać siebie profesjonalnymi recenzentami, bo takimi nie jesteśmy, a przynajmniej ja nie jestem, ale czym tak naprawdę różni się słowo recenzja i opinia? Ja naprawdę nie wiem, dlaczego tak robicie, więc postanowiłam napisać, co ja o tym sądzę. Może w komentarzach wyjaśnicie mi dlaczego, aż tak bardzo niektórym zależy na opiniach, zamiast recenzji? Bo nie do końca to pojmuję. 




Definicje

Według Słownika Języka Polskiego słowo recenzja oznacza "omówienie i ocena dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, koncertu itp.". Nas dotyczy to pierwsze, czyli dzieło literackie, w skrócie nasze kochane książki. Omówienie? Przecież w naszych wpisach właśnie to robimy. Analizujemy całą książkę od góry do dołu. Piszemy o wykreowanym świecie, pomyśle, fabule, bohaterach oraz stylu autora, czyli omawiamy to, co jest w książce. Ocena? Właśnie na tym polegają nasze posty. Oceniamy daną książkę - piszemy co nam się podobało, a co nie, jakie emocje w nas wywarła i jakie wrażenie pozostawiła, a czasem nawet dajemy ocenę liczbową. Czyli definicja słowa recenzja opanowana, 

Opinia to według SJP "przekonanie o czymś, pogląd na jakąś sprawę", "sposób w jaki oceniają kogoś inni" lub "orzeczenie specjalisty na jakiś temat". Czy uważacie, że to lepsza definicja, tego co my piszemy o książkach? Jasne, wyrażamy nasze przekonanie, czy książka nam się podobała, czy wręcz przeciwnie, ale czy naprawdę słowo opinia odzwierciedla nasze posty na blogach? Moim zdaniem nie, bo wkładamy w nie tyle pracy, że finalnie to nie jest tylko nasze przekonanie, a właśnie omówienie i analiza powieści. 

Nadal nie przekonani? Zapraszam dalej!

Czy słowo recenzja musi oznaczać, że jestem profesjonalnym recenzentem?

Wydaje mi się, że używając słowa opinia, niektórzy mają na celu pokazanie, że są tylko małymi blogerami nic nie znaczącymi dla rynku wydawniczego, a ich posty to tylko słabe, krótkie opinie, które nijak mają się do profesjonalnych recenzji. Ja nie mówię, że my jesteśmy jakimiś specjalistami w literaturze. Oczywiście, że nie recenzujemy książek profesjonalnie. Wiadomo też, że istnieją tak zwane pseudorecenzje, od których większość z nas zaczynała, czyli "Książka mi się podobała, bo tak. Bohaterowie byli spoko, a fabuła mnie zaskoczyła. Koniec", ale ja nie mówię tutaj o takich postach. Wiem, jak wyglądają recenzje na wielu blogach, które czytam i doskonale wiem, ile pracy musieli włożyć w nie blogerzy, bo sama dużo czasu poświęcam na to, by moje recenzje wyglądały tak, jak tego chcę. Często współpracujemy też z wydawnictwami i podejmujemy przecież współpracę recenzencką, a wydawnictwa proszą nas o recenzje książek. Czy wtedy też nazwiecie to tylko opinią?


"Recenzja jest długa, a opinia krótka"

Tego kompletnie nie rozumiem. Kiedyś spotkałam na blogu początkującej dziewczyny dwie zakładki. Jedna o nazwie "recenzje", a druga "opinie". Wiecie o co chodziło? Gdy blogerka miała dużo do powiedzenia o książce to pisała długą recenzję, a gdy nie wiedziała co napisać i jej wpis był krótki nazywała to opinią. Jasne, ja rozumiem. Recenzja nie może składać się jedynie z kilku zdań, bo wtedy mamy do czynienia właśnie z tą pseudorecenzją. Natomiast opinie tej blogerki, wcale nie składały się z kilku zdań. Po prostu były minimalnie krótsze, i tyle. Kochani, jeżeli recenzja zawiera wszystkie elementy swojej budowy, czyli omówienie książki oraz jej ocenę, ale jest krótsza, bo zwyczajnie nie mieliście co więcej napisać to nie trzeba od razu na siłę używać słowa opinia. Można nazwać to minirecenzją, można powiedzieć o tym opinia, ale po co tak to oddzielać?


Recenzja i opinia jako synonimy?

Moim skromnym zdaniem opinia i recenzja to są po prostu synonimy i można ich używać zamiennie, aby nie robić powtórzeń. Nie widzę sensu w unikaniu jednej czy drugiej formy. Pomysł na ten post zrodził się w mojej głowie, gdy oglądałam na InstaStory film jakiejś bookstagramerki, której wypowiedzi wyglądały mniej więcej tak "Postanowiłam teraz napisać dla Was recenzję, to znaczy opinię o tej książce. Recen… Opinia na pewno będzie pozytywna, bo książka bardzo mi się spodobała. Recenzję - opinię planuję opublikować w niedzielę, więc czekajcie". Ten tekst sobie wymyśliłam teraz, ale chodzi mi o to, że cały czas się myliła i poprawiała się, gdy przypadkowo użyła słowa recenzja. Jakoś tak mnie to irytowało, bo zwyczajnie tego nie rozumiem. Dlaczego tak bardzo zależało jej,  by mówić opinia, a nie recenzja? Nie wiem. 


Podsumowanie

Może ja w ogóle nie powinnam zabierać głosu na ten temat. Nie chcę nikomu narzucać, niech każdy nazywa swoje posty jak chce. Po prostu chciałam Wam trochę otworzyć oczy na to, że to w sumie nie ma różnicy. Bez sensu na siłę używać sformułowania opinia, bo ktoś sobie pomyśli, że nazywam się profesjonalnym recenzentem. Może takimi nie jesteśmy, ale po co utrudniać? Po za tym uważam, że jeśli bloger poświęca dużo czasu na napisanie posta, czasami zrobienie zdjęcia książce, zaznaczania cytatów, promowania książek dla wydawnictw to to zasługuje na miano recenzji. Ja piszę recenzje, ale synonimicznie nazywam je opiniami i tyle w temacie. 



A Wy nazywacie swoje posty o książkach recenzjami, opiniami, tak i tak, czy może jakoś jeszcze inaczej? Spotkaliście się z tym, żeby ktoś notorycznie poprawiał, że to nie recenzja, a opinia? A może sami tak robicie? Jeśli tak, to proszę mi wyjaśnić o co chodzi, bo ja naprawdę nie rozumiem, co to za różnica... :)


11 komentarzy:

  1. Moim zdaniem problem wziął się z tego, że kiedyś recenzja miała określoną strukturę - zawierała informację biograficzną i tło dla autora, wprowadzenie treści, analizę konkretnych aspektów, a potem podsumowanie. Obecnie na warunki internetowe takie teksty nie miałyby szczególnej racji bytu, bo po prostu sieć i internauci nie lubią powtórzeń (a tym są podsumowania) i tekstów przesadnie długich (widzę, że nawet moje recenzje na blogu są "za długie" dla większości). I niektóre osoby, przywiązane do tej dawnej formy, robią teraz wielkie burze, że jak ktoś inną formę śmie nazywać recenzją :) Przez to kolejni ludzie boją się określić swój tekst jako "recenzję" w obawie, że inni ich "zdjedzą".
    Ja nie mam z tym najmniejszego problemu. Recenzja, opinia - jak zwał tak zwał, niech będzie napisane poprawnie, merytorycznie i ciekawe, a zawsze z chęcią przeczytam. :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  2. Absolutnie nie boję się słowa "recenzja". W końcu czytając daną książkę skupiam się na wielu aspektach tej powieści i staram się wyłuszczyć co ciekawsze obserwacje i je uzasadnić, więc na dobrą sprawę ta "opinia" jest też "recenzją". Wiadomo, że nie każdy pisze rozwlekłe recenzje i nie analizuje powieści dokładnie, ale mimo wszystko nawet krótka wypowiedź jest recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że określenie "opinia" to takie zabezpieczenie właśnie w stylu "ja nie jestem profesjonalistą, ja mogę robić błędy, proszę mnie nie karcić". Sama nie stosuję, nie widzę potrzeby - moje teksty to recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym w czym innym przyczyn tego zjawiska szukała. Generalnie, potocznie opinia jest odbierana jako bardziej subiektywna od recenzji. Recenzja jako coś bardziej obiektywnego. I jak ktoś się np. boi urazić, to dodaje wszędzie, że tylko taka opinia, tylko według niego i takie tam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie widzę różnicy, naprawdę.
    Może jedynie taką, że dopóki nie opublikuję owej recenzji na blogu, w głowie jest raczej jedynie opinią.
    Ale nie widzę tu tematu do dłuższej dyskusji. :)

    Pozdrawiam,
    Iza Heavy books

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja jako gatunek dziennikarski traktowana jest według pewnych zasad, które należy spełnić, jednak wydaje mi się, że z czasem się to zatarło i teraz nie traktuje się recenzji aż tak szczegółowo jak kiedyś. Wiadomo, że większość blogerów, to nie są profesjonalni krytycy literaccy, ale nie trzeba znowu maniakalnie uważać wszystkiego za opinię :P

    OdpowiedzUsuń
  7. sama nie spotkałam się z tym wymuszaniem żeby użyć słowa opinia zamiast recenzja dlatego bardzo się zdziwiłam czytając twój post. osobiście zgadzam się że to wprowadza niepotrzebne komplikacje i utrudnia życie, jak zwał tak zwał, wszystkie teksty i tak służą promowaniu ksiązki, a w jakiej formie są podane to już swobodna wola autora :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam szczerze, że nie zastanawiałam się nad tym wcześniej i sama też używam zarówno słowa 'recenzja' jak i 'opina'. Bardzo dobry post, który skłania do zastanowienia się nad tym. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem o co ci chodzi i jeśli dobrze pamiętam, to gdzieś już zetknęłam się z dyskusją na ten temat, jednak jakoś się w niego nie zagłębiałam. Ja swoje posty nazywam jakoś tak z automatu recenzjami i tyle.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  10. Być może wydawać Ci się to dziwnie, ale i ja jakoś wolałam używać słowa "opinia", co prawda słowo "recenzja" też można u mnie znaleźć (chociażby w menu głównym). Myślę, że to dlatego, że "recenzja" brzmi rzeczywiście profesjonalniej w porównaniu do "opinii". Ale zgadzam się, że w sumie są to synonimy i nie ma sensu utrudniać sobie życia na siłę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie to też bez różnicy. Po co czepiać się słówek. Sama używam słowa 'recenzja', ale równie dobrze może być opinia. I tak nikt nie pomyli mnie z profesjonalnym recenzentem ;)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia