Następcy #1: Wyspa potępionych - Melissa de la Cruz

czwartek, 2 marca 2017





PROSZĘ O WYPEŁNIENIE ANKIETY NA TEMAT BOSSA KSIĄŻKOSFERY!!! BĘDZIE TO POMOCNE DLA MNIE I DLA KITTY KIEDY BĘDZIEMY ROBIĆ DRUGĄ EDYCJĘ - LINK





Tytuł: Wyspa potępionych
Autor: Melissa de la Cruz
Tłumaczenie: Anna Klingofer
Seria: Następcy
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 320
Poprzednia część: -
Następna część: Powrót na wyspę potępionych

Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Kitty's Reading Challenge: Okładka w kolorze twoich oczu
Abc czytania: Wariant I: W
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 2,4 cm
52 książki roku 2017
Olimpiada czytelnicza
Więcej informacji o wyzwaniach TUTAJ

Powiem Wam, że ja kocham bajki. Jako mała dziewczynka oglądałam wszystkie jakie tylko mogłam, a moimi ulubionymi były Piękna i Bestia oraz Śpiąca królewna. Teraz może nie oglądam tak nagminnie bajek, ale czasami coś obejrzę wraz z moim młodszym bratem. Kiedy tylko przeczytałam opis tej książki nie mogłam jej nie wypożyczyć z biblioteki. Czy mi się spodobała?

Krainą Auradon rządzi król Bestia razem ze swoją żoną królową Bellą. Ich syn, Ben ma niedługo objąć tron, ale wcale nie cieszy sie na ta myśl. Przeraża go spotkanie z pomocnikami: krasnoludkami Śnieżki, myszkami Kopciuszka czy wróżkami Aurory... Natomiast złoczyńcy z bajek zostali zesłani na Wyspę Potępionych otoczoną magicznym kloszem. Nie ma tam magii, a ludzie żyją w brudzie i jedzą odpadki z Auradonu. Mal, córka Diaboliny (ze Śpiącej królewny) musi ułożyć nikczemny plan i chce się zemścić na Evie, księżniczce, córce Złej Królowej (tej od Śnieżki i zaczarowanego jabłka). Pewnego dnia okazuje się, że Smocze Oko, berło Diaboliny przebudziło się. Nikt w to nie wierzy, ale Diabolina każe swojej córce je odnaleźć. Pomagają jej w tym Carlos - syn Cruelli de Mon i Jay - syn Dżafara. Razem z nimi wyrusza też Evie, ale Mal zabiera ją tylko i wyłącznie po to, żeby dokonać zemsty. Czy dzieci, wychowane na nikczemnych łotrów zdołają udowodnić, że nie mają tylko i wyłącznie zła w sercu i uda im się ze sobą zaprzyjaźnić?

"Po prostu bądź sobą. To więcej, niż trzeba."

Fabuła tej książki nie jest zbyt skomplikowana i zaskakująca. Głównym wątkiem jest poszukiwanie Smoczego Oka, ale tak naprawdę ważniejsze są tutaj inne rzeczy. Przede wszystkim dzieci z Wyspy zostały wychowane w cieniu swoich nikczemnych rodziców, którzy mają niemal obsesję na punkcie tego, żeby ich dzieci były takie jak oni. No wiecie, takie niespełnione ambicje rodziców. Mal, Evie, Jay i Carlos ciągle próbują udowodnić swoim rodzicom, że są godni bycia ich dziećmi. Dorastanie na Wyspie Potępionych źle odbiło się na ich psychice... Za to w Auradonie też nie jest lepiej. Tam dzieci są wychowywane z przeświadczeniem, że są najlepsze na świecie, nikt im nie dorównuje, a wszystkie niebezpieczeństwa zostały zgładzone.

Ta opowieść pokazuje też wartość przyjaźni. Relacja między Mal, Evie, Carlosem i Jay'em rozwija się stopniowo. Od niechęci i wredoty, przez przywiązanie do zaufania i zalążka przyjaźni. Dzieci, które były dla siebie tylko innymi mieszkańcami Wyspy, przez wspólne rozwiązywanie zagadki stały się dla siebie ważne.

"Poza tym co złego było w siedzeniu w domu? Dom był, no cóż, domem. Prawda? Może nie było tu miło, ale za to bezpiecznie. Względnie. Przytulnie. W niezupełnie tradycyjny sposób."

Książkę czyta się jak bajkę. Styl autorki jest taki baśniowy. Czujemy się jakbyśmy byli w tej historii. Na własne oczy widzieli Wyspę Potępionych. Muszę jeszcze powiedzieć, że w książce nie ma ani jednego wątku miłosnego! Dla niektórych to wada, dla niektórych zaleta. Dla mnie zdecydowanie to drugie. Czasami dobrze jest trochę odetchnąć od tych trójkątów, narzekań i pocałunków...

Bohaterowie są wykreowani nieźle. Mal bardzo polubiłam. Jest to pewna siebie, trochę kick-assowa dziewczyna, która zawsze musi mieć ostatnie słowo. Oczywiście przechodzi przemianę, podczas której jej nikczemne serduszko zmienia się w dobre. Ewie to była taka słodka książniczka, do której nie zapalałam jakąś wielką sympatią, ale nie jest tak, źe bardzo jej nie lubię czy coś... Carlos mógłby być wykreowany nieco lepiej, ale już się czepiam. Za to Jay <3 Złodziejaszek skradł moje serce... Trzeba wspomnieć jeszcze o Benie, który nieco mnie irytował. Ale co ja poradzę? Reszta bohaterów nie wyróżnia się jakoś z tłumu, ale może powiem jeszcze nieco o rodzicach głównych bohaterów. Zacznę może od Diaboliny, która mnie wprost bawiła tymi swoimi tekstami do Mal. Nie jesteś godna bycia moją córką. Lub Ja w twoim wieku zniewoliłam cały zamek... Zła Królowa również mnie bawiła, ucząc swoją córkę różnic pomiędzy różem a bronzerem.  Tak szczerze powiem, że ci wszyscy rodzice byli tacy trochę przesadzeni, ale to nie jest minus. Dżafar miał schizy dot. majątku a Cruella futer, co chyba nie jest jakimś zaskoczeniem, jeśli ktoś oglądał te bajki.

Na zakończenie muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała. Nie ma może jakiejś bardzo nieprzewidywalnej fabuły i zapierającej dech akcji, ale autorka miała niesamowity pomysł, który przypadł mi do gustu. Muszę Wam przyznać, że po napisaniu tej recenzji siadam do drugiej części :)

Ocena: 7+/10





4 komentarze:

  1. Ja również uwielbiam bajki, a jeśli tę książkę czytało się właśnie, jak bajkę, to będę miała ją na uwadze. Tym bardziej, że wysoko ją oceniasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka miesięcy temu miałam wielką ochotę na tę książkę, jednak teraz na swojej liście mam dużo innych pozycji, dlatego nie przeczytam tej książki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie Ben również irytował swoim zachowaniem. Za to Jay - o tak <3
    Hm, ja bym powiedziała, że jest tam delikatny wątek miłosny - między Carlosem a Evie :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia